Archiwum październik 2003, strona 1


czuje sie rozdarta...
Autor: kumcia
21 października 2003, 18:23

Bylam dzisiaj na pogrzebie...nie potrafie tego opisac..To bylo okropne...

Pszyszlo bardzo duzo ludzi ..nie dziwne bo kto  mogl by nie lubic tak wspanialego chlopaka...

Chcialam nie plakac...zeby sie nie rozkleic..bo potem nie mogla bym dojsc do siebie..Sciskalam usta...wpatrywalam sie w podloge..trzymalam sie A...Ona tez wlaczyla z soba!! Drzalam..nie potrafilam wyjac chusteczki z kieszeni...No jak moglam bys silna,twarda???do cholery jak?? Stracilam bliska osobe...

Nawet chlopaki sie lamali........

Czuje sie rozdarta...serce krwawi..boli..Po co to ja pisze?? moze ktos zrozumie..ale i tak mi nie pomoze,nie uleczy,nie przywroci Mu zycia...

Zle sie czuje...jutro klasowa z biolii...Ostanio facte powiedzial ,ze go zawiodlam..chcialam teraz napisac lepiej...ale nie jestem wstanie sie tego nauczyc dzisiaj..ani  nie bede na piatek...Szczerze juz mi to pierdoli...nie zalezy..bo teraz najmniej jest to wazne..

sztuczny usmiech...boli
Autor: kumcia
20 października 2003, 18:04

Nienawidze jak ktos dzwoni i pyta sie kiedy pogrzeb...

Nienawidze jak ktos przychodzi i pyta sie mojej mamy jak doszlo do tego wpadku...Boli...

Nienawidze,nie potrafie z kims na ten temat rozmawiac

Wczoraj...moi siostrzency przyszli do mnie...M. latal kolo mnie i sie caly czas smial..ma 1,5 roczka..Chowla sie za lozko i po chwili wyskakiwal..A ja udawalam ,ze sie przerazilam....Nie mialam ochoty sie bawic z nimi..ale przeciez nie siade na lozku i nie powiem "ej sorry nie mam choty sie z wami bawic,bo moj kolega...Zostawcie mnie"..napewno by zrozumiali..Obdarzalam ich sztucznym usmiechem..Poraz kolejny przekonalam sie ,ze to cholernie trudne i przykro potem jest na sercu..chciala bym byc dobra aktorka..lub miec serce z kamienia...

Pewna rozmowa:

Ja : Po co poszlas do tego kosciola??tylko czas stracilysmy

Mama: Chcialam sie pomodlic

Ja : za co?

Mama:np za zdrowie

W tym momencie chciala jej krzyczkonc prostow twarz...gowno prawda nikt nas nie slucha...To sa tylko prosby bez znaczenia(moze tylko dla nas)...ktorych nikt nie spelni..Poprostu On ma nas w dupie i tyle...Opamietalam sie...

Nastepna rozmowa:

Ja:chciala bym sobie kupi to i to

Mama: to sie pomodl o pieniazki

Ja:modlenie nic nie daje

Mama: skad wiesz??

Ja: bo wiem

Mama spojrzala sie na mnie...wiedziala o co mi chodzi...Zapadla glucha cisza..Zadna z nas nie chciala poruszyc tego tematu!!W wakacje dziekowalam za wszystko..przez wiekszosc zycia (od momentu kiedy zaczelam cos pojmowac i uswiadomilam sobie ,ze wiara jest potrzebna)..A kiedy przyszedl czas..,ze o cos bardzo prosilam,przez lzy..nie dla siebie...nie z checi zysku a ni innych huji muji...Prosila o danie drugiej szansy komus..O ratunek dla tej osoby........Nic nawet nadzieji nie dano...ja sama ja zrodzilam w sobie!! Moja wiara podupadla.....sami siebie poprostu oklamujemy...powod: podtrzymuje na duchu w tych ciezkich czasach???"roza z betnu nie wyrosnie ,a upadly aniol nie odelci"

śmierć........
Autor: kumcia
18 października 2003, 22:06

P bardzo Cie kocham...bardzo..(po przyjacielsku!!) Zawsze miala i bede miala Cie w sercu!!

Lzy naplywaj do oczu...zamykam je...Mysle to jedne wielki koszmar...Otworze oczy to bede lezala w swoim lozku..wszystko zniknie...wroci do normy...Czekam..po malu otwieram oczy...Nic sie nie dzieje....nic juz nie zrobie..nic nie zmienie...jestem bezradna...... ;(

Piotrek......Piotrek...On nie zyje....Nie wierze..nie mozliwe....Nie powstrzymuje lez...bo i tak bym nie dala rady....

Ogromny bol....

Dusza krzyczy...

Umarlo cos we mnie.... nie odrodzi sie od nowa...

Pustka....

Rozpacz,zal,smutek,roztrzecienie...sa bliskie  memu seru...

Moj swiat ronol w gruzy.....

Mogla bym napisac ,ze Boga nie ma lub, ze go nienawidze..czy nie warto wierzyc...Sa ma nie wiem co o tym myslec...

Czuje sie tak jakby ktos mnie pobil, przwrocil na ziemie i teraz kazal wstac...Nie mam sil..najmnieszej ochoty!

Nie wiedzialam jak powiedziec o tym A...Prosilam o to P...o na tez nie potrafila..Przez placz wylgalam to....Szlysmy..znosilysmy sie od placzu..

Nic nam Go nie zwroci..

Gdy widze pierwsza gwiazde...to nie mam juz zadnego zyczenia....

Gdbym mogla sie cofnoc w czasie..nie uratwoala bym ludzi co zgineli w zamachu terorystcznym..ani nie uchronila bym od zadnej wojny i itp...Bo tak musialo byc..zeby ludzie wyciagneli wnioski..Uratowala bym Go!!!tlumaczyc nie musze

Z tesknotom czekam na dzien ,kiedy znowu sie zobaczymy.........

Nie zapomne ,zadnej chwili spedzonej razem.....

Rozpadlam sie na milion kawalkow...nie ulze od nowa tej ukladanki..Zawsze bedzie brakowala Jednego elementu...

Placze...........Czemu??on mial tylko 19 lat...docholery czemu????????????????

plakalam...
Autor: kumcia
17 października 2003, 23:13

Sa chwile w ktorych odrywam sie od tego wszystkiego...poprostu nie mysle..Ide smieje sie...A pozniej nastepuje zderzenie z szara rzeczywistoscia..tak bardzo to boli..tak trudno potem wstac i miec nadal nadzieje..sile by wierzyc...Tak bardzo bym chciala,zeby ktos mnie przytulil i obiecal,ze bedzie heppy end (czy jak to sie pisze)..Wiem nikt tego nie uczyni...

Zle sie czuje...fizycznie : czyzby jakies chorubsko sie do mnie przykleilo ??i tym bardziej psychicznie: powod wiadomy!.....Wczoraj wieczorem mama powiedziala mi :ze lekarze nie daja Mu zadnych szans..Qrwa oni sa slepi!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!niech sobie bryle kupia!!!!!..

Plakalam......

Tak ciezko mi bylo powiedziec o tym A. Slyszalam jak lamal sie jej glos...Jak mowila"Obudzi sie"..Nie bylam wtedy przy niej,wiem ,ze mnie potrzebowala..ale ja nie moglam..nie potrafilam,rozkleila bym sie......A pozbierac sie potem do kupy by bylo ciezko..a mialam wytrzymac 8 h w szkole...

Co wieczor sie modlimy....blagamy prosimy...Moze za malo zarliwie??

Wspominalysmy stare czasy: Jak specjalnie, smial sie z nas ze mamy sadelko.A my sie wsciekalysmy!!.. zawsze kiedy szli do sklepu a my czekalysmy pamietal o naszych ulubionych lizakach....Przytulal nas od tak,dawal buziaczki...Jako pierwszy powiedzial mi ,ze sie dobrze caluje (dluga historia)...Kiedy przepadaly mu lekcje wpadal nas odwiedzac..Zaspana lecialam aby go zobaczyc..Zawsze mial szalone i glupie pomysly..i nadal ma...Z czasem coraz zadziej sie widywalismy...zaczol pracowac!!Potem szkola doszla...ale to co..kontakt zawsze byl I BEDZIE!!

P kocham Cie po swojemu!!!

WIERZE!!!!!!!!!!!!!