Archiwum czerwiec 2010


Typowo-Kumciowato-bravissimo!!
Autor: kumcia
21 czerwca 2010, 17:21

Stałam się dzisiaj posiadaczką juz drugiego licencjata. Jeszcze pierdolne sobie, za przeproszenie 3 magistry, zrobie doktorat. Co sobię będę żałować :P

I stane się "bogiem pedagogiki"....eee przesadziłam. Nie te ambicje, nie ta ja.


Trzeba być mną, aby prawie się spóźnić na swoją obronę. Tak, tak oczywiście godziny pomyliłam..Jak to możliwe? nie wiem. Kiedy wsiadłam w autobus odebrałam telefon, "gdzie Ty jesteś? zaraz wchodzisz!!". Miałam nikłe sznase,aby zdąrzyć. Ale ktoś nademną czuwał. Gdy wbiegłam zaziajana, usłyszałam, robieraj się wchodzisz. I tak na sponatanie, bez powtarzania, z wypiekami na twarzy weszłam do sali.

Profesor rzucił " nie stresuj się" . Nie zdążyłam nawet dobrze zaczać, w  autobusie jechałam raczej bardziej wściekła, rzucając wulgaryzmami niż zestresowana. Ale oczywiście nie opowiadałam ich swojej historii :P :) Powaga musi być :P

Oczywiście: promotorka zaszokowała mnie swoim dodatkowym pytaniem do głównego pytania. Nie znałam odp, ale drogą dedukcji sobie ja wymyśliłam. Nie wiem czy była dobra. Bo mi promotorka nie kiwła główka jak reszcie podobnierz. I ciągle dodawała " a jak to... a  jak tamto". Aczkolwiek z raz podjętej decyzji nie można się wycofywać. WIęc upierałam się przy swoim, i podawałam kolejne argumenty.
Kolejene pytanie... no nieee.. to które najbardziej nie chciałam. Choć o tyle dobrego, że Profesor uraczył mnie czymś łatwym, oczywistym.

Ocena pozytywna. Usłyszałam,że mam niską średnią i że  mają nadzieje,że na magistrze przyszaleje... Hmmmm 4 jajo... to zle?? ale w sumie inna dziewczyna miała 4.4 i też im było mało. Zachłanni !!! :P Ale moja praca została oceniona bardzo dobrze, więc to dlatego. Profesor zapytał czy się wybieram na magistra na tej uczelni. I, że jak  tak to zaprasza na seminarium do siebie. Tylko dwóm osobą z całej grupy złożył taką propozycje.Podziękowałam.
Aczkolwiek wątpie podobnierz bardzo wymgający :P

Ale tą propozycja nie wiem czy wynika,że może posiadam jakiś polot, czy też mnie jakimś dziwnym trafem polubił...Chociaż nie miał ku temu powodu, bo nigdy ze  mną nie rozmawiał. Ale jakoś zawsze kojarzył.. z zajęć, z początkowego spóźnialstwa, nieskorydnowania, a może sympatycznie dla niego wyglądam..po prostu :P

Hmmmm wole myśleć,że to z wiedzy wynika...łehehhe :P dobre:P

A potem bro z dziełchami :P ;)