Archiwum październik 2009


Lekcja skruchy.
Autor: kumcia
02 października 2009, 09:33

Jestem okropna, beznadziejna, nie mądra,w dodatku fochacz. Wskazane by było, abym udała się do jakiegoś psychologa. Bo na prawdę czasem zachuje się nieracjonalnie.

Bo gdy nareszcie zaczeło nam się z panem A. układać, to ja musiałam popsuć wszystko, obrócić w pył. Za pierdołe, w rzeczy samej za nic.Wpaść w szał, napisać dużo nie miłych słów. Oczywiście znając jego usposobienie nie zbył mnie, czym dalej w las tym gorzej, chyba każdym o tym wie. Obrzuciliśmy się mięsemi i tak zakończyłam wczorajszy dzień.

Przeuroczo.

I nie wiem co mam robić, a może nic nie robić. Bo choć wiem ,że to z mojej winy wszystko się zaczeło, to jednak czuje się urażona, bo pierwsze 'drastyczne słowo' padło on niego.

Patologia się kłania.

 

Bo jak za długo w moim zyciu jest dobrze, to ja musze wszystko zrobić, aby to zniszczyć. Chyba mam skłonności do bycia cierpiętnicą.

 ***

Przeprosiłam, musze być powżej 'swojego szaleństwa & obłąkania" .

 

1.Obrona i po obronie :D Zostałam nazwana perełką grupy, promotorka, aż się wzruszyła :P i oznajmiła, że szkoda im  wypuszczać mnie z sali. Zaznaczam, iż nie byłam jedyną gwiazdą tamtego dnia. Uważam jednak, że miałam więcej szczęścia niż wiedzy i moje podejście do opanowania zakresu obowiązkowego nie było najbardziej olewcze z owej grupy :)

 

2.Udało mi się odbyć jeszcze jedną praktykę: warsztaty dla osób upośledzonych umysłowo. I jest jeden motyw warty opisania.

O tuż podczas przerwy do stołówki dobiegał śpiew :" ona temu winna , ona temu winna..." i pewna rozmowa:

Panna X.: on to śpiewa dla tej nowej ( mowa o mnie)

Komunikat został kilka krotnie powtórzony oraz ujrzałam ręke wskazującą na mnie. Zawstydziłam się,i taktycznie udałam głupią, czyli nic nie słyszałam ani nie widziałam.Poczym nastąpił ciąg dalszy rozmowy:
Panna X.: on mu się podoba.
Pan Y.: no bo ładna jest.
Panna X.: taa.. taki krzywy ryj, ale widocznie lubi takie. Jak myślisz, że Cie pocałuje to jesteś głupi.

 Dostałam od Panny X. kilka mniej przyjaznych spojrzeń i pozwoliła mi odczuć swój olewczy stosunek co do mojej osoby. Naszczęście to był mój przed ostatni dzień tam.

 

 

3. Mimo, że to już nalezy do przeszłości chciałam napomnąć o spędząnych kilku cudownych dniach z panem A. Bo warto pamiętać takie dni kiedy u śmiech nie znika z twarzy. A że jesteśmy patologiczni czasami to już inna bajka.

 

4. I znów o rok starsza.