Archiwum październik 2007


Co było wczoraj, odeszło w cień-cud niepamieci....
Autor: kumcia
29 października 2007, 10:05
 
 
Myslalam,ze bedzie to "standardowa opcja" jak to z nimi bywa..
Okazal sie dojrzalszy niz myslalam z robil z tego "cos naszego","tejamnice niepamieci"- za to ja wolalam Komus powiedziec niz potem by mialo byc to wyciagniete przypadkiem na jakims spotakniu,jak to zawsze bywlo, i ja czerwona,chcaca sie zapasc pod ziemie;)
Okazal sie mniej dojrzaly niz myslalam-gdzyz zrobil ze mnie lekka kretynke,lekko napalona..hehe.Dla dobra ogolu jestem wstanie z tym zyc..
 
I znowu jest tak:
Jakby nic to nie zmienilo,nie zpsulo,my tacy jacy bylismy,z takim samym stosuniekiem do siebie..
przyjacielsko,zartobliwie.milo.
ale czy napewno??

uciekajace oczy od dluzszych spojrzen,przypadkowe dotkniecia cial-zupelnie nic nie znaczace,ale wywolujace dziwne uczucie,jego oddech..
To tylko ja,bo moze nie ze wszystkim da sie przejsc do porzadku dziennego,jak do wypicia kubka herbaty.
kwestia czasu,dluzeszgo sie nie widzenia.
 
 
Hmmmm..ale trzeba bylo odreagowac:)
I w sobote wyladowalysmy na imprezie,i bylo naprawde swietenie.Tego mi brakowalo.Takiego oderwania..Studia  dzienne lacza??zaoczne tez dzieki nim znam A.-dobrego duszka,ale nie mozna tak sie martwic od innych i chronic ich przed glupota.Poprostu czasem trzeba  im na to pozwolic,ale na taka jakas umiarkowana.

A porane taszczenie zwlok na zajecia-straszne.Ale smiech z wydarzen wczorajszych-cudowny.
A.robi mi sie male chamidlo,za duzo z nami przebywa..
 
Zrywam sie rano przerazona,ze juz jest pozno,i mozemy sie spoznic..
Wbiegam do swojego pokoju gdzie spala  A.
Ja: A. wstawaj!!!!!!bo sie spoznimy..
A, spojrzala na zegarek po czym..
A.: Justyna spierdalaj mi stad,zegarka sobie nie przestawilas..
Ja: aaaaaaaaa.. i poszlam spac.

Na drugich cwiczeniach juz spalam..nie dalam rady,pojechalam do domu!
Bylam wykonczona jak nigdy..moj organizm reagowal dosc dziwnie..
Typu: panika w widzie,ze trzeba wysiadac-a nie to pietro.
Palace sie kotlety,zamiast wylaczyc gaz,to pojscie do drugiego pokoju "ej chlopaki kotlety wam sie pala" i pojscie spac..
 
Zostawilam Ka. -sama chciala zostac z nimi..Wiec za to co tu sie dzialo,sama bierze konsekwecje na siebie.
 
Chce zebysmy szly na ta impreze dzisiaj..
Jak wczoraj poszlam spac o 19,to wstalam dzisiaj o 9(no tak z malymi przebudzeniami)
 
za duzo wszystkiego. 
 
...
Pan  A. nie dopuszcza mysli ,ze "nie Ty,nie My"
I pisze esy-jakby nic nie uleglo zmianie!

 

"Gdy wszystko idzie źle

I nie masz dokąd pójść

Przyjaciół tłum rozprysł się

Wydaje ci się , że

Tak pozostanie już

Lecz okazuje się, że nie

Bo budzi się z nocy nowy dzień

Nieskalanie czyste niebo

Co było wczoraj odeszło w cień

Niepamięci niech się świeci Cud

Niepamięci, cud niepamięci"

"..podtrzymywalas moja glowe..nie roztrzaskalam...
Autor: kumcia
26 października 2007, 12:53

 

 

 Faceci to same problemy..


Komentarz Ka. do ostatniej notki:
"Takie przyjacielskie buziaki to z jednej strony jazda po cienkim lodzie z drugiej strony niezła frajda;)"

Wiecie co??
Czasem mam tak,ze poprzucam racjonalne myslenie,samokontrole w pewnym stopniu..
Mozna poprwonac to do sytuacji z "piciem"
Jest impreza,zabawa,smiech,rozmowy,alkohol,wszystko pieknie...i nie wiadomo kiedy trach i Cie nie ma...Rano sie budzisz...nie otwierajac oczu dotykasz policzka,wlosow..czemu one sa zwiazane..mysl "tyyylko nie too"...Patrzysz i " O KURWA"
Potem nastaje czas zderzenia sie z rzeczywistoscia kiedy trzeba spojrzec innym w twarz..ale wszytko zostaje obrocane w zart,i przy tym jest piedziesiac innym motywow,ze to traci blaks..przeciez ty doskonale umiesz smiac sie z siebie..a oni sa  ci najblizszi na  swiecie..wiec milion razy ci to przypomna,ale to co...

 

Dobra to ten lod sie zalamal..do tego nie powinno dosc,nigdy..bo sa rzeczy,ktore nie powinny sie wydarzyc...
..nie,ze zaluje,bo mi to obojetne..ale pewne pragnienia,nie powinny miec swojego urealnienia,kiedy to nie jest odpowiedni czas dla nich...cos powinno byc zapomniane lub nie doscignione...

Spontanicznie..
..alee...konsekwecje moga byc no spore..
Napisalam: ogolnie to nieniszczylo naszych przyjacielskich stousnkow..nigdy..i to bylo najpiekniesze.
Teraz tak nie bedzie..tzn czas bedzie potrzebny..albo sama nie wiem.

Gdyby nie byl przyjacielem K. to chcialabym,zeby byl moim.. tak od serca..Ale jestem pierwsza osoba do ktorej wtedy zadzwonil i zaufal...
I ta jego ciekawosc..

"Czym sie przejmujesz,bedziesz miala co wnuka opowiadac,co wyprawialas jak bylas mloda hehe:)Zreszta spojrz na to z jakies pozytywnej strony.."
&
" Masz jak w banku ze pewnie nieraz ci to wypomniemy i bedziemy brechtac wiec mozesz sie przygotowac na to psychicznie i mentalnie hehe.."

A. zostala moim domowych psychologiem ,o dziwo z jej pogladami,nie wyskoczyla z krytyka,tylko z pozytywna nutka,ze smiechem.."widzialas...i sie nie przyjrzalas,ocenilas.Teraz to mnie rozczarowalas,bardzo.Zawiodlas mnie" /hahaha nastepym razem aparat wezme:P;)/ 

Jak to dziwnie w zyciu sie dzieje:
Chodzilysmy razem do lo...i przez 3 lata sporadycznie wymienilysmy zdania.Bylysmy rozne..miala charakterystyczny smiech,tulila sie do wszystkich..
I nasze drogi zyciowe sie polczyly w pewnien sposob,w zyciu bym nie powiedziala,ze bede z nia mieszkala..bylam tym przerazona napoczatku.. tak jest irytujaca,denerwujaca,trujaca dupe,z dziwnymi przyzwyczajeniami(teraz mniej)..podoba sie sobie,nadal tak sie smieje..i ma poglady na pewne tematy z epoki kamienia lupanego...i do tego mnostwo zalet.
Ale...mnie akceptuje taka jaka jestem.

A moralniaka: wystawilam Mile..to nie mialo wyjsc tak.

A teraz Kumcia schowa sie do swojej norki,i zastosuje seperacje od pewnych osob:)
no tak: "nawzylam piwa teraz go musze wypic"

W dodtaku pan A.-nie daje spokoju
Powiedzial,ze tak czy siak to mnie znajdzie bo musimy poprozmawiac..

 

"Plaszcz podszyty lekiem.. "

Pocałunki są tym, co pozostało z języka...
Autor: kumcia
19 października 2007, 18:08
 
 
ta notka musiala powstac.
Zastanawialam sie nad szczeroscia??tutaj na blogach??na moim blogu..
Bo czasami zdarza sie tak,ze ktos opisuje swoje wymyslone zycie,lub zwykla sytuacje moze pieknie opisac/koloryzacja i wtedy obior staje sie inny...
 
I jak jest ze mna?moja tu otwartoscia..
Przeczytalam klika notek,starych.
Powiem tak: czasami o wszystkim nie pisze,bo chce zeby to nalezalo tylko do mnie..
albo peweno rzeczy czasem nie nazywam po imieniu..
Powody sa dwa,bo chce wiedziec tylko ja o co chodzi(dziwne),jutro na to  moge zmienin punkt widzenia,wiec nazywam to neutralnie...lub poprostu dlatego,ze wiem co byscie mi na to odpisali...tak czasami poprostu wiem,i byscie mieli zupelna racje...ale czasami poprostu za wszelka cene nie chce byc uswiadomiona,wole sie oszukiwac,dopuki czas nie sprawi,ze sama otworze oczy i wreszcie zalapie,to co kazdy mi od dawna powtarzal.
..ale podkreslam to sie zdarza czasami.sporadycznie 
 
 .....
Glowna czesc nota
  ........
 
Wczoraj odwiedzilysmy K.
Mialo sie skonczyc na wypiciu tylko 2 piwek i wczesnym pojsciu do domu..bo na drugi dzien do pracy.
tak,tak jasne...
Od drinkow,przez piwa,po drinki-ale powiedzmy z umiarem,tylko kanpka K. musiala ujrzec swiatlo dzienne.:P;) heheheh!
M. przyjechal (nie nie ten odemnie z domu)..dawno sie nie widzielismy,wiec tak wyszlo,ze do domu dotarlam po 3.
Smiech,wyglpy,wspomnienia,terazniejszosc,tematy ogolne..

Powrot do domu.. M. poszedl nas odprowadzic..
(jest mlodszy od nas o 2 lata)
I kiedy bylismy mlodsi ja i on,to czasem sie zarzalo,ze mnielismy sie ku siebie..
Szczgolnie to sie ujawnialo na jakiegos typu imprezach...
hehe
ogolnie to nie niszczylo naszych przyjacielskich stosunkow.Niczego.to bylo w tym najpiekniejsze..
Jego pierwszy pocalunek byl,ze mna hehe.. nie,nie mozna mnie oskarzyc "o pedofilie",bo bym musiala byc o 5 lat starasza:P(to tak zartobliwie,nie barac zbytni do siebie,nie chce nikogo urazic..)
I uwazalam,ze ten rozdzial naszego zycia zamknelismy 2 lata temu. Ostatni raz.
Kazde z nas poszlo w inna strone.Kazde z nas zwiazlo sie z kimsc...
 
allee niee...
 
yh,eh,ah..no tak zaczelo sie od odprowadzenia mnie..
Powinnam zamknac drzwi od klatki i pojsc,tak jak mowil,ale odprowadzilam go do konca blokow.
Uscisk,/a teraz dawaj buziaka i lece/to Ty daj/
I tak sie zaczelo,znowu. mialbyc cmokas w policzek.A zamiast tego,mozecie sie domyslic..
Potem rozmowa " o zyciu"
/mialem jej nie krzywdzic przeciez i sie z Toba nie calowac/
no tak,wiem ja go uswiadamialam w tym..
allle...jakos...
I zamiast sie potym rozejsc sie..to nie..
Co mi odbilo:P;)

i cenzura..
bo nie ma co opisywac:P
 
Powiem tak: mlody a potrafi "namietnie" calowac:)
Po szyji bosko..
(nie wyobrazajcie sobie nic,bo do niczego nie doszlo..)
 
Mialo zostac to miedzy nami,ale napewno tak nie bedzie..
Dzisiaj: sprzeczne uczycia.. zjednej strony jakies dziwne,mile uczucie...aaa z drugiej strony troche mi glupio i wstyd mi:P

..ale nie zaluje..
 
a teraz spale buraka.I przed Wami mi dziwnie,ale..
 
szczerze to szczerze.... 
"Co ja zrobilem,ze sie ozenilem..chyba...
Autor: kumcia
17 października 2007, 17:27

 

 

:)
Zostalam zaproszona na wesele tzn jako osoba towarzyszaca..
Zgodzilam sie. Jakbym mogla M. odmowic:P paskudnemu 'mezczyznie mojego domu'!
nie wybaczalne by to bylo..
Praca,powrot,szybkie pakowanie sie,bieg na autobus..i oczywiscie jak na zlosc sie spoznia..
nienawidze warszawskiej komunikacji!!!!!!
deszcz,kolejka do autobusa..siedze..

Na drugi dzien,zbudzona o 10tej przez M. przyszedl mnie uswiadomic,ze autobus mam o ktorejs tam,ze nie wie dokladnie,ale mam sie nie spoznic,bo pojada bezemnie. Swietnie czyli mam siedzie gotowa od samego rana. Powiedzial,ze G. podskoczy do mnie i mi wszystko powie. bo on jako starszy jedzie wczesniej:)

O 13stej pojawila sie G. z makijazem, ze zrobiona fryzura,paznokciami..
Ja??? w drechach poczorchana:) [hehe chociaz umyta, z gladkimi nozkami:P;]
Okazalo sie,ze o 15:30 wyjedzamy:)

W pol godziny przed wyjazdem  Rodzicielka robila mi wlosy..hehe:P Moja mama dobra jest:)i jeszcze upychala mnie w sukienke:P
/a Ty w ogole sie w nia miesciesz??(kupiona byla w wakacje,ale mi sie przybralo)/nie wiem/wciagaj brzuch/a nie moge oddychac/
udalo sie,i jeszcze takiej tragedii nie bylo!
..ale diata by mi sie przydala:P

Ludzie juz zaczeli w autobusie swietowac,ja jakos sie nie skusilam:)
W kosciele M. byl tak przejety swoja rola,ze nawet mnie nie zauwazyl:)
Zamiast mi mowic jak ladnie wyglada to ciagle sie pytal /dobrze wygladam,nie??/ hehe

Bawilam sie dobrze,a nawet swietnie:) czesto zostalam zastawiana sama,ale..nie przeszkadzalo mi,bo akutat zanalam tam troszke ludzi:)

Udzial w konkursach zaliczyno:)ale tym razem nic nie zobylam:P
Dostalam pelno buziakow od M.:P
Potrzebna mu kobieta:P hehe
Z orkiestra wymienilam kilka ostrych zdan,gdyz nie chcieli zagrac tej piosenki o ktora prosilam bo  jednemu z nich sie nie podobala,choc mieli ja w repertuarze.I jeszcze oswiadczyl mi to w dosc nie mily sposob. Na co ja nie pozostalam dluzna. Uwiadomilam ich jednym slowem,ze sa kapela weselna i za to im placa.

Ogolnie : pozytywnie:)
Kiecka powywijalam:P;)