Archiwum lipiec 2011


*popierdolna ja*
Autor: kumcia
27 lipca 2011, 15:28

Nowa zarzuciła mi,że jestem z panem A. tylko dla tego,że nie pojawił się ktoś inny.
Fakt faktem nie pojawił się ktoś z kim chciałabym być. Ale to nie oznacza,że jestem z panem A. z braku laku. Zupełnie się z tym nie zgadzam. I takie oskarżenie sprawiło,że zarazem przykro mi się zrobiło, jak i mnie zdenerwowało.

Mogłam randkować, lecz owi faceci, którzy mnie zapraszali nie wzbudzili mojego zainteresowania. Tak samo jak przed panem A. mogłam być z jego kolegą. Ale niee. Bo go po prostu nie chciałam. Tyczy to się również to mojego bajerowania z pewnymi osobnikami.

To dlaczego nie jestem pewna pana A.? czemu się waham?
Bo mi przeszłość nie daje spokoju. Napoczątku byłam dla niego kilnem po poprzedniej milości,chciał i nie chciał. Od kilku lat jestem przekonana,że pan A. mnie kocha i to niepodlega wątpliowością. Mógłbyć z innymi. Ale nie chciał, chciał mnie. Za każdym razem kiedy dowiadywałam się,że może być z kimś innym. Robiłam wielki come back. i co jest istotne, ze jak nie bylismy razem to on zawsze gdzieś był "obok".

Ja sobie po prostu wymyśliłam,że chce mieć spokojny związek. I kiedy dzieje się tak,że kiedy pan A. zawierusza się gdzieś kiedy miałbyć u mnie. To zaczynam się zastanawiać czy nie popełniam będu. Ale równie dobrze ktoś mógł powiedzieć czy się nie miałam wątpliwości jak waracałam. Nie, nie miałam.

Tylko ja w swojej głowie wymyśliłam jak to powinno wszystko wyglądać. Jest po mojemu, albo wcale..I to jest też mój błąd.

Pan A. stwierdził,że nie pozwoli mi teraz tak łatwo odejść jak kiedyś. Przez co dwa tygodnie pobytu w Pl spędził ze mną nie będąc u mnie, lecz u moich współlokatorów
Byłam dla niego wredna, chamska, nie mila. Nie odszedł. Zastanawiałam się co ja powinnam zrobić,żeby dodatarło...powinnam stanowczo odgrodzić się. Ale widocznie nie byłam tak stanowcza. Pan A. dopdałam mnie kiedy się nie spodziewałam łapał znienacka, całował w szyje czy gdzieś, a potem uciekał. Oj dzieciaczek:P

To jest moje życie.
Chyba nie potrafie odejść od pana A. Chyba Ja jego,on mój.

Jestem popierdolona, ale bardzo podobnych przypadków ze swojego otoczenie znam kilka. Więc nie jestem w tym sama.

* zauważyłam też,że nie skupiam się na pozytywach. Nie pisze kiedy jest cudownie,dobrze. Kiedy idziemy ulica i wskakujemy w kaluze,aby jedno drugiego ochlapac,a przy tym cieszymy sie jak dzieci. O naszych schodowych wyscigach. Kiedy pan A. za mnie sprząta,[a w swoich rzeczach ma bajzel], gotuje. Tak,tak ostatnio nawet obiadek mi do pracy przywiózł. Kiedy namiętnie pocałował na weselu, aż nazwijmy to 'motylki" się pojawiły. Kiedy dostateje słowotoku,a on mnie słucha i słucha. :P