Archiwum wrzesień 2008


"Smutna twarz w dłoniach dziś ukryta..jak...
Autor: kumcia
01 września 2008, 11:24

Moglabym tu opisac jak bylo na splywie kajakowym,na PWoodstock( a bylam,bylam:). Ale nie...

Ta notka zostanie poswiecona innymu wydarzeniu. O tuz " Jak Justys odnalazla sie w roli wychowawcy kolonijnego".
Napewno nie moge napisac,ze bylo wspaniale.. Teraz gdy wspominam wszelkie przykre sytuacje, nerwy oddeszly wcien i wydaje mi sie,ze bylo calkiem, calkiem. Przeciez to moje urwisy zasypywalay mnie uscisakami,mi wyznala jedna dziewczynka,milosc, ja bylam pania J z miekkim sercem,a to mnie chcialy zabrac ze soba do domu,ja im kibicowalam podczas chrztu, i do mnie przybiegaly po kazdej zataczanej piosence z chlopcem :)... Ale nie moge wyprzec ze swojej swiadomosci faktu,ze kiedy tam bylam..odliczalam dni do odjazdu, chcialam do domu. I nie da sie pominac tego,ze odkad wrocilam to co noc mi sie sni ta kolonia- lecz nie pozytywnie. Chyba powinam zaczac sie bac o siebie.....

Nie moge powiedziec,ze to jest wina dzieci..Bo z takich, siakich rodzin. Bylo roznie, wszystkie do najgrzeczniejszych dzieci nie nalezaly. Ale przeciez..Jezeli masz to cos, podejscie- to przeciez poradzisz sobie. Lecz to dla mnie jako nowicjuszki stanowilo pewien problem. Pierwsze 2 dni to bylo (moze to dziwnie zabrzmiec,lecz na ta chwile nie moge znalesc innych slow) "przywolywaniem ich do porzadku". Co mi sie wydawalo dosc dziwne gdyz powinny byc oniesmielone nowa sytuacja, brakiem rodzicow, gdyz byly mlodziutkie/malutkie..Lecz nie..swawolka-im sie wlaczyla. Po tych dniach moje struny glosowe zostaly wyraznie nadwyrezone, zbyt wielka eksploatacja. Tak...wina nie mozna obciazyc moj brak doswiadczenia,lecz przez jego brak bylo mi ciezej, o wielu rzeczach nie mialam pojecia, tyle mialam tam na glowie. Czasami zapominalam o pewnych sprawach..Ale byl tam ogromny rygor.Wprowadzenie milionu zakazow stanowilo prablem zarazwono dla mnie jak i dla dzieci, czasem bzdurnych np.zakaz prania rzeczy innych niz bielizna.. jedzenia przez 9h w autobusie podczas podrozy, w ktorej byly tylko 3 przerwy.Jezeli ktos poszedl skorzystac z toalety to nie mial czasu juz na posilek..Ale to nie tak,ze te zakazy dotyczyly wszystkich.Nie,to tylko moja grupa i A. Dzieki Bogu,ze ona byla tam ze mna! A to wynikalo z tego,ze kierowniczka na kozlow ofiarnych wybrala sobie nas..tzn dokladnie tak mnie. Poprostu nie dazyla mnie sympatia choc nie wiem czym sobie na to zasluzylam.Od rana do wieczora przebywalam z dziecmy. I kiedy nie bylo calo-kolonijnych zabawa to ja wymyslalam swoim niuniom konkurs piosenki,czy z A. zabawy dla mlodszych na boisku. To my z nimi gralysmy w klasy,w sznura, babajage i itp. Inne opiekunki nic nie robily,albo daly dziewczynka sakanki i tyle. Ale one nie mialy z tego powodu zadnych problemow, ani pouczen, wykladow. Ja mialam non stop. Ja nie mowie,ze bylam tak genialna,ze nie wiem o co jej chodzi. Bo tak nie bylo..ale sie staralam z calych sil. Ale to do mnie przychodzila 7 razy dziennie z nowymi zalami i masa nowych zakazow. Az chlopcy A. powiedzieli, ze to jest jakis oboz,ze tu nic nie wolono. To juz nie od nas zalezalo. Stres,stres,stres..z czasem pojawila sie w nas gorycz..Nawet zdarzalo mi sie juz je przedrzezniac. A kiedy mimo prosb,tlumaczen,kar(bo byly..taka kolonia,ale nie drastyczne) robily znowu to samo to az mialysmy chec ..wrrrr... A to wszystko dlatego,ze jak to widziala p.k to my mialysmy problemy z tego powodu. W dodatku dostalam taka pomoc, ktora mi nic nie pomagala, prowadzila grupe ze sluchawkami od mp3 w uszach,na plazy sie opala, a na prosbe o popilnowanie dzieci odpowiedziala "bede pilnowala dzieci jak bede miala swoje", zamiast bawic sie z moja grupa,zebym miala chwile,zeby odsapnac..to szla ze swoja kolezanka i 3 opiekunki siedzialy z jedna grupa 8 osobowa. Raz doszlo miedzy nami do wymiany zdac, nie klotni..Bo posiedzienie z moimi dziewczynkami 5 min juz stanowilo dla niej wielki problem. I oczywiscie z racji,ze ona byla tam z mamusia (opiekunka). Ta cala sytuacja zostala przekrecona na nie moja niekorzysc..i dostalam nagane od kierwoniczki. W dodatku uslyszalam mase oszczerst na swoj temat. Teraz juz wiadomo czemu tak marzylam o powrocie do domu. W dodatku nie bylo wspolpracy miedzy kadra. Nawet dochodzilo do takich syctuacji ,ze inne wychowaczynie przychodzily do naszych maluchow pozwalaly im na wiele rzeczy,ktore byly zabronione,a my potem przez pewien czas nie moglysmy nad nimi zapanowac.

 

"Czasem są chwile, gdy problem jest w każdym kroku.
  W pięści ściskasz frustracje..Bezsilne łzy ci płyną z oczy "

- Odebralam dzienniczki praktyk. I nie myslalam,ze ona jest tak bezczelna osoba, bez skrupolow, bez serca i tak zawistna. Zarowno ja jak i A. mamy wystawiona tak negatywna opinie o swojej wspolpracy z dziecmi. Doslownie....

 

"Gdy z kolejnych łez atak przychodzi złości
O ścianę niszczysz pięści, miotasz się w bezsilności"

-Takich dokumetow nie moge zlozyc na zadnej z uczelni. Gdyz na jednej moze to nawet oznacz usuniecie z listy studentwo,a na drugiej nie zaliczenie praktyki,co sie wiaze z niezamknieciem roku i masa pieniedzy wyrzuconych w bloto. Nie piszcie mi tylko o pisaniu podan i itp teraz to juz za pozno. Zostalo mi 3 dni,aby znalesc rozwiazanie z tej sytuacji.

Poprostu: glowa-sciania,glowa sciana.

 

"Przecież życie to miał być przywilej, a tutaj takie chwile:
Znowu czujesz ostrze na gardle
I wyraźna przyszłość widziana w krzywym zwierciadle"