Archiwum styczeń 2005


...
Autor: kumcia
30 stycznia 2005, 13:06

Wczoraj nie mialam ochoty nigdzie wychodzic..ale mnie wyciagneli..Do baru na piwo..pogadalo sie,posmialo..troszeczke potanczylo:) Bylo fajnie,ale nie nadzwyczajnie..nie czuje klimatu tego baru..Bo tam sie nie da szalec na maxa.Poprostu nie da..

Tak rano siedzialam i.....i tesknilam!Pomyslalam..co ja bym dala,zeby ten dzien spedzic z nim..w cieplutkim domu,w tulona w niego..Ale to bylo niemozliwe..i nic nie dalo sie zrobic!

Zawsze chcialam,zeby to ktos nauczyl mnie kochac..A teraz nie dosc,ze ucze sie tego sama..Raczej wzbraniam sie jak tylko moge..Zapieram rekami i nogami..Hamuje!bo w tej sytuacji nie moge sobie pozwolic na duzo wiecej...To w dodatku musze pokazac mu,ze nie wszystkie kobiety sa takie same..przypomniec jak to jest 'kochac'..ufac..

Dlaczego ja nie poznalam go 2 lata temu przed nia??ale wtedy w pewnym stopniu bylam innym czlowiekiem..moze bysmy sie nie polubili??moze nie polaczylo by nas nic wiecej niz zwykle kumpelstwo??

Tak sie nad tym zastanowilam...Wierzycie w przeznaczenie??Ja wierze,ze nic sie nie dzieje bez przyczyny..Czyli to nie byl przypadek..aa od gornie zaplanowane dzialanie..tak,tak przeznaczenie..

Ale dlaczego padlo na mnie??przeciez co ja moge??czy bede potrafila w jakis sposob pomoc??
Ja psychicznie chore dziecko,ktore ma problemy z wyrazaniem uczuc[w gre nie wchodza przyjacielskie]..Prznajmniej do plci przeciwnej..Tylko mysl,zeby nie wyszlo,ze ci zalezy..Czy kiedys mu cos powiedzialam takiego,ze lubie z nim spedzac czas,lubie jego okraglutkie oczka,usmiech,kiedy mnie tuli..te nasze rozmowy??Hmmm moze podacz pierwszych 2 miesiecy..bo one byly piekne..Wtedy nie chamowales sie..aa teraz..co sie stalo??ale ty to wiesz..moje zachowanie na to wskazuje..No tak..jego tez kiedy jest,ze mna..nie ktore slowa,gesty..Ale czy ja to wiem w 100%??nie!bo nigdy tego mi w prost nie powiedzial..bo zawsze za jakis czas cos mnie sciagalo na ziemie..Tak samo on jak ja..nie mamy pewnosci..Nie wiemy,co jest z czyjej strony.Pamietam kiedy byly te cudne poczatki zawsze mowiles "bo ty mi nic nie mowisz"..aaa ja zawsze powtarzalam "ty tez..ja bede mowic kiedy ty bedziesz";)..Chyba oboje nadal trzymamy sie tej zasady..Ale kiedy ktos bedzie musial???ale ktore z nas??
Jestem dziwna...bardzo dziwna..Dlatego moje zycie nie jest normalne..I nigdy nie mam latwo..

..nooo ale dlaczego ja??przeciez ja nie mam nic do zaoferowania..nie mam anielskiego serca..ani nie jestem silna! nie jestem..czasem mi sie tylko wydaje,ze tak jest..Bo za kazdym razem jak cos  juz sie nie tak sie ulozylo..to myslalam koniec,daj sobie spokoj..bedziesz tylko cierpiec!..aa kiedy dochodzilam do wniosku,ze trzeba walczyc..tak! myslalam bede...to zaraz mi to mijalo...

Ale...eh...jakas prawda jest w tym: "Wierz mi, że gdyby nie sprawiało mu to przyjemności, już dawno by sobie dał spokój. Tak więc nie musisz się niczym martwić, bo wszystko jest oczywiste." [z komentarza Liknki :* :]

Wniosek[?]:
To  mam walczyc o szczescie??aa jezeli wywalcze je dla siebie to i rowniez dla niego??o to w tym wszystkim chodzi?
O to,ze zawsze z wszystkiego rezygnuje,godze sie z losem,mysle widocznie tak musi byc,ja i tak na to nic nie poradze ..daj sobie spokoj..zawsze to jakos bedzie..
A moze to wlasnie nie tak..kiedy trzeba sie godzic..to trzeba..ale jak jest jakas nadzieja..to trzeba dzialac,walczyc..a dopiero zrezygnowac kiedy bedzie wiadome juz napewno,ze nie da sie nic zrobic..
Kiedys Innus [:*] mi powiedziala,ze Bog stwarza rozne sytuacje w naszym zyciu..kladzie przeszkody..aaa to tylko nasza inwencja jak my postapimy,co z tym zrobimy..Bo kazdy w danej sytuacji moglby sie zachowac innaczej..Moze wlasnie to jest prawda..ze np. kiedy mowimy sobie stop..to tylko nasza decyzja..wplyw zapewnie mialo na to wiele czynnikow,inni ludzie..a nie,ze tak widocznie bylo zapisane w gwiazdach..My to sami zapisujemy w nich..Aaaa moze to jest taki qiz..Bo zawsze mamy do wyboru kilka drog..I jest..
Co zrobi kumcia??
a)zrezygnuje
b)to tylko chwilowy naplyw checi zdzialania czegos dla siebie i dla kogos..ale przy kolejnym niepowodzeniu odpusci
c)ona bedzie sie przelamywala na swoj sposob..cos dziala,ale on to zakonczy i tak..
d)bedzie walczyc i jej sie uda..i bedzie pieknie..bo on zapewnie tez o tym rozmysla..

Ciekawe jak bedzie??
Moze to ja mam byc jego aniolem??aaa moze tylko poczatkiem..udowodnienia mu,ze jak jedna to nie znaczy wszystkie..aaa reszte dokonczy jakas inna dziewczyna..kto to wie...

Dalsza czesc napisze..samo zycie..Hahahha :P;)

"Jeśli coś wydarzyło się raz zapewne nie wydarzy się już nigdy więcej, a jeżeli coś wydarzyło się dwa razy to na pewno wydarzy się po raz trzeci."

"Są w życiu chwile, w których trzeba podjąć ryzyko i dać się ponieś szaleństwu. "

"Dlaczego mam słuchać serca? Bo nie uciszysz go nigdy. I nawet gdyby udawał że nie słyszysz o czym mówi nadal będzie biło w twojej piersi i nie przestanie powtarzać ci tego co myli o życiu i wiecie."

dodana na biegu:)
Autor: kumcia
28 stycznia 2005, 20:00

W taki mrozny dzien az sie nie chce nigdzie ruszac,wiec poszlismy do Rafala na maly maraton filmowy:p:) Dobrze,ze zadaleko nie musze isc..tylko klatke obok:)Zrobilam sie glodna,wiec przyszlam do domciu na chwile:) [notka zostala napisana wczesniej,teraz ja tylko dodaje:]

Aaa z moim 'Skarbem'..Hmmm czy ja moge go tak okreslac??chyba tak..chyba mam do tego prawo!No wiec z Panem A. w ten weekend sie nie widze :(..Gdyz biedactwo mialo miec operacje[naszczescie nic powaznego..tak mi sie wydaje:]we wtorek..ale przelozyli ja na piatek.I musi potem zostac jeszcze kilka dni na obserwacji! Siedzi wsciekly w tym szpitalu..a ja nawet nie moge go odwiedzic.Ciekawe czy by chcial??:> Fakt fakte nadzieje na jakie kolwiek spotkanie zostaly przekreslone!
I o toz..zobaczymy sie za tydzien w sobote..Na imprezie...Co mnie napawa obawami..Boje sie,ze on tam moze o mnie zapomniec..co by bylo bardzo dotkliwe.Mam jakies przeczucie,ze ta impreza ,ktora ma dostarczyc wiele radosc..Pozostawic cudowne wspomnienia..Ma byc calonocnym szalenstwem..Bedzie koszmarem!
...bo mi sie wydaje,ze dluzsze jakies niewidzenia ma zly wplyw na nasza sytuacja.Teraz ma czas do rozmyslania..zeby do zadnych glupich wnioskow nie doszedl!!
Tydzien temu..kiedy zartowalismy sobie z siebie..dziwne!ze on spotyka sie z tyloma panienkami..Ze te jego wymowki to zawsze klamstwa:P;) Poczym powiedzial:
On: nie idz tam na impreze..
Ja: czemu??
On: bo nie chce zeby ona cos popsola..
Ja: 0_o
...
On: tyle tam lask bedzie [ zart czy nie??]
Ja: to najwyzej bedziemy sie bawic odzielnie..
On tylko sie mi przygladal..
Ja: albo ty nie idz..
On: nie
Ja: no widzisz..ja tez chce isc!
...
Ja: powaznie mowiles,zebym nie szla??
On:...
Ja: powaznie??
On: no
Ja..ale powaznie??
On: nie pytaj sie mnie powaznie czy nie..
..Nie wiedzialam co o tym myslec..Nadal nie wiem!

Teraz mi sie wydaje,ze mam sile..Ze dam rade..jak kolwiek bedzie..ale tez wiem,ze jak tam bede..to wzrok bedzie szukal tylko jego.A serce bedzie chcialo poczuc jego ramiona..

P.: czy on sie kiedy kolwiek na imprezie nie bawil z toba??
Ja: Hmmmm tej to nie licze..to byly poczatki..Tej tez nie-nie byl wstanie..Tak..Na adrzejkowej..Tzn byl,ale nie tak jak ja tego bym chcialam..Chyba moje wymagania wzrosly..Kiedys on bawil sie ze mna,ze swoimi kolezankami..tylko kolezankami.I mi to nie przeszkadzalo..wtedy ja szalalam ze swoimi znajmomymi [w tym plec przeciwna]..I bylo dobrze..nic to nie oznaczalo..Poprostu..A teraz to chyba bym chciala,zeby byl caly czas moj..praktycznie!!Apetyt rosnie w trakcje jedzenia..Musze wrzucic na luz:) No widocznie tak:)

chce poczuc,ze zyje..cala soba:)Chce sie...
Autor: kumcia
26 stycznia 2005, 20:23

Siedze i pije sok grejfrutowym..Mimo faktu,ze zanim nie przepadam.Przyczym wypisuje straszne glupoty na gg..Od wczoraj mnie to trzyma..:P
Rafał (19:39)
co ty oćpałaś sie czego??

Przejde do sedna..
Komentarz *Linki* dal  mi duzo do myslenia..
"Jestem pewna, że się nie nudził. Kochana, to w ogóle nie wchodzi w grę :>!! A nawet jeśli to, co powiedział, można było odebrać jako żart... to na pewno przestało nim być. No pomyśl sama... Twierdzi, że boi się zaangażować i że nie chce się z nikim wiązać, a tymczasem lgnie do Ciebie jak pszczoła do miodu :>! A to dobitnie świadczy o tym, że uwielbia spędzać z Tobą czas, rozmawiać z Tobą itd. No i te pocałunki :). Wierz mi, że gdyby nie sprawiało mu to przyjemności, już dawno by sobie dał spokój. Tak więc nie musisz się niczym martwić, bo wszystko jest oczywiste. Pytanie tylko, czy on zdobedzie się na odwagę i przyzna to sam przed sobą. Jestem przekonana, że coś z tego będzie... Że on w końcu zdecyduje, że dla Ciebie warto zaryzykować! Tylko proszę Cię, zastanów się, czy Ty sama na pewno tego chcesz. Bo przecież nie mogłabyś mu złamać serca, prawda? Tym bardziej, że to chłopak po przejściach... Hmm... musiałaś naprawdę bardzo miło spędzić czas :). I to na pewno nie po raz ostatni :)! Pozdrawiam gorąco :*."

Czy ja tego chce??Dla mnie nie musimy tego okreslac mianem 'zawiazku'[nie musimy,a nie powiem,zebym chciala..bo to daje jakas pewnosc:]..I tak kazdy mysli,ze tak jest..Bo tak sie zachowuje kiedy jestesmy razem..I nie to,ze jak drugiej osoby nie ma to 'hulaj duszo piekla nie ma'.Sa zasady..moze lagodniejsze:)..I lojalnosc tez obowiazuje! Poprostu tego co nas laczy nie nazywamy..Tak juz od prawie 5 miesiacy:) W deszke no nie:p;)..Ja bym chciala pewnosci,ze bedziesz!! w ten weekend,w nastepny..ze nie zakonczy sie to tym..ze przestaniemy sie widywac..i takie rozstanie bez zadnego slowa..Bo jest co zakonczac!Chcialabym sie pozbyc tej obawy,ze jak bedziemy na imprezie razem [to juz za tydzien:]..to,ze moze zrobic cos glupiego..co by to przekreslilo!Bo wybaczyc bym nie wybaczyla..Chce,zeby przestal watpi!! i sie wachac!!Nie mial juz zadnych odchylkow..Chce stabilizacji:) o tak!!

Czy moglabym go zranic??na ta chwile wydaje mi sie,ze nie...Ale wszystko zdazyc sie moze!Bo ja jestem zlym czlowiekiem..Moze mam kilka pieknych pogladow..jakas dobroc i wrazliwosc w sobie..ale w zyciu realnym moja gorsza strona przewaznie zwycieza..Jestem wredna i zlosliwa..

Chcialabym mu pokazac,ze nie wszystkie kobiety sa takie same...Ale jakbym sie okazala taka jak ona..to by byla najwieksza porazka..Moglabym powiedziec jesetm inna..ale przeciez ja sama siebie nie znam do konca..wiec nie wiem!
Nie chcialabym go zranic..Narazie nic w tym kierunku nie uczynilam:) I Bogu dzieki:)
Zobaczymy jak to bedzie..czy dla mnie zaryzykuje:) zacznie ufac:) i przestanie sie wachac..wtedy bedzie pieknie:)
Narazie bede!!..ale jezeli zranisz mnie..sprawisz,ze moja dusza bedzie krwawic..i jej zatamowac nie bedzie mozna..Znikne!bo nie pomoge tobie..kiedy sama bede cierpiec..kiedy dusza moja zostanie rozerwana...ale mam nadzieje,ze do tego nie dojdzie:)

Narazie mam w sobie sile:)wiare:)nadzieje:)optymizm:)..Musze sie jeszcze pozbyc tej nadrwazliwosci,ktorej ostatnio sie nabawilam..I zlapac jeszcze wiekszego dystatnsu do wszystkie:)

A teraz ide sie uczyc histori!!Jak mi sie nie chce!!!

"Miłości trzeba się uczyć, trzeba ją...
Autor: kumcia
23 stycznia 2005, 14:07

Hahaha!!
..ale te zycie pisze dziwne scenariusze:)Nigdy nic nie wiadomo!!

Wczoraj postanowilam spedze ten dzien jak najlepiej moge!!tak!!!! Napisalam,ze wpadam do nich na ta bibke:)..Ze z I. przyjade bo ona bardzo chce ze mna jechac..ale odwozke oni nam zalatwia:)M.powiedzial,ze nie ma sprawy..Wiadomo,ze bysmy w miare o wczesnej godzinie wrocily od nich..to szkoda marnowac reszty nocy..To umowilam sie z kumplami z pod blokow,ze jak wrocimy to damy zanc:)

Wszystko pieknie..zapiete na ostatni guzik:) Szykuje sie..aa tu nagle..Tidi tidi tidi ..Yh domofon...zapewnie ktos do mojego brata:)..Odbieram aa tu P. zdenerwowana szybko cos mowi..nie wiem o co jej chodzi...I o toz!! Szanowny Pan A. przyjechal!!Coooooooooo??nie moglam uwierzyc..nic mi nie wytlumaczyla,wydaral sie..Nie wiedzialam co zrobic..no,bo juz sie umowilam..aaa on tyle przejechal..Jeszcze jak juz byl to bylo mi glupio go splawic..Nawet nie mialam czasu sie zastanowic co zrobic..P. cos tak krzyknela..i powiedziala,ze oni to jada...Ze on niech przyjdzie do mnie..zebysmy sie dogadali...No dobra..:)

Poszlismy do mnie..taka glupia atmosfera..nie wiedzialam co powiedziec..Co mam zrobic!!! Help me!!!
Eh..zadzwonilam do I. i doszlysmy do wniosku,ze poprostu z nim pojedziemy tam:)..ale znowu on nie chcial sie zgodzic:) No nie chcial...ze jak chcemy to,zebysmy jechaly a on sie jakos zabierze tam do siebie:/..No to pieknie wymyslil..W sumnie nie dziwie mu sie,ze nie chcial..Dobra ..Matka powiedziala,zebym sobie odpuscila i zostala..Wiedzialam,ze tak nalezy..Zostac tez chcialam w pewnym stopniu:)..Potem przyszla  Ilona..i chlopczyki odemnie..Wyciagali nas do baru..Rowniez z nimi nie poszlismy:)
Glupio bylo mu..myslal,ze popsul mi plany..Nie to nie tak..:)

I tak oto spedzielismy z soba praktycznie sam na sam 9 godzin:) Hahaha..o matko..to prawie pol dnia:)..W sumie to zalezalo od Foga ile bedzie z P. bo A. mial z nim wracac:) I tak jakos wyszlo:)

Rozmowa,zarty,smiech..wyglupy:)
Jego ramiona,pocalunki..:)

Teraz juz wiem czemu tak to jest z nami..czemu tak sie dzieje..I rozumiem..Weszlismy na pewnien temat..i wszystko sie wyjasnilo..calkowicie przypadkowo!! Jak tak mowil...to nie ktore rzeczy..mogly sprawic przykrosc..nie doczycace mnie..tzn w penym stopniu tak..bo dotyczyly ogolu,ze wszystkie kobiety sa takie same..

On sie hamuje bardziej niz ja..On sie nie chce zaangazowac..boi sie!Jednym slowem 'facet po przejsciach'!!..ale rozumiem..Byl mlody zakochal sie,potem sie rozczarowac..Zebyscie to zrozumieli..To powiem tak: podobne przezycia do Kamci!![buuuuzka Skarbenku!!]

I coz ja biedna robic mam???niee wiem..no nie wiem..

Jak sobie tak lezelismy i zartowalismy..ze on ma caly notesik zapachany spotkaniami z innymi..ze ledwie dla mnie czas znajduje..W sumie,ze ja mam to samo..W tych zartach wytykalam mu wszystkie jego podkniecia..:)Czasmi mu sie tak glupio robilo:P  ..Miewalam tak,ze sama nie wiedzialam czy to nadal zart czy prawda..Bo sama mowilam niby tak dla 'jaj'..ale z podtekstem..Ja wiem,ze on to wychwycal..
Powiedzialam,ze ja zawsze nie bede...On: nie bedziesz?? Ja: nie bede..

Jednego nie rozumiem..jezli  powiedziales,ze nie chcesz sie z zadna dziewczyna wiazac psychicznie na stale...
To po co sie ze mna spotykasz??juz 4 miesiac..po co??przeciez te spotkania to nas zblizaja..aa nie oddalaja:P [no zalezy jeszcze jakie;] To po co jak niby juz sobie dajesz z tym spokoj..to znawsze ci mija..Tego pojac nie umiem..aa spytac sie nie spytalam glupio mi bylo..Przy najblizszej okazji to zrobie..tylko nie wiem kiedy to bedzie..

Musze to przemyslec!

Po 22..przyszli spowrotem Czuby..Chcieli mnie zabrac do baru..Mysleli,ze juz pojechal..Jakie zdziwienie bylo kiedy powiedzialam,ze nie:)..Weszli sie rozsiedli:) Myslalam,ze juz zostana:)..ale jednak za chwile poszli w dalsza trase..

Po 24 wrocil moj brat..jak zaczal gadac z A. to musialam go splawic..No bo gadali o rzeczach nie ciekawych:)

Czasami myslal,ze najchetniej bym sie go pozbyla..to wtedy kiedy puszczalam P. syganly..Sprawdzalam tylko...czy o nim nie zapomnieli:) bo jak by biedaczek musial isc w nocy taki kawal do siebie do domu..to by bylo straszne:P..W sumie moglby u mnie przenocowac..bo akurat bylo tego dnia wolne miejsce:P..ale nie bylo takiej potrzeby:P

Przed 2..oboje juz usypialismy..Zmeczenie dawalo o sobie znak:P;)

Hahaha!! powiem tak..dzien mile spedzony:) noooo!!bo ja uwielbiam z nim te chwile..A kiedy mu powiedzialam,ze nie jest romantyczny :P i za jakis czas zaczal mowic,ze kocha spedzac ze mna czas..kocha te chwile..te rozmowy i itp itd..a kiedy powiedzialam,ze zartuje sobie ze mnie..bo chce sie wydac bardziej 'uczuciowy'..to on na to,ze to plynelo prosto z serca,ze zawsze chcial mi to powiedziec,ale nie mogl sie przelamac:P;)..Chcialabym,zeby to bylo prawda:) ..no ale taka prawda..ze to bylo wypowiedzialen w takim malym 'zarcie'!

Ciakwe czy sie nudzil:>??