Archiwum październik 2005


zlosc,gniew,panika...
Autor: kumcia
30 października 2005, 09:14

Wczoraj poraz pierwszy w zyciu wykrzyczalam w myslach,ze 'nienawidze Boga',bo jak on mogl pozwolic..

Jak to moja mama mowi-nas trzyma sie pech...ii jej te dziwne prorocze sny.Zaczynam jej sie bac..;):P
/nie idzcie dzisiaj nigdzie,prosze was..mialam brzydki sen cos sie stanie../ /oj mama..sen..wyluzuj/

Moze odpoczatku??
z rana pojechalam do K. & reszty..Przeciez dawno tak w grupie nie siedzielismy..hmmm :)
Smiech,opowiesci co nowego,zarty,tez z kogos..oczywiscie ze mnie:)bo oni tak wyrazaja milosc :P
Slodkosc,mam juz z kim poloneza tanczyc:D musi to byc osobnik ze szkoly,z klasy maturalnej..:)
Juz ma tez kto mi prace z angola napisac:D kochani,porostu kochani:)
Hehe i obowiazkowe sprawdzenie mojej wagi..zmusili..mieli sie nie smiac:P;)niby...

Ja: nie ma porzadnych facetow na tym swiecie nie ma..
Kr: a kto z toba tanczy poloneza??
M.: a kto ci pisze prace z angola??
Ja: yyyy..przeciez zartowalam,jestescie porzadni,niesamowici i bradzo kochani..:D
Reszta..hehehe jak wciera:P
Wskoczylam na Kr. kolana..a on..'robcie zdjecie robcie..' 'nieee bo jak debil wyjde..albo dobra '..buehe..'seksownie nie..niee poczekaj ryj mi sie smieje'..'eeee..nie bardzo','hehe co ty myslales,ze dam wam kolejny powod do smiania sie ze mnie.oo napewno nie:P;)'

A na wieczor....
Mielismy jechac na impreze,zaszalec..lecz autko uleglo jakiemus uszkodzeniu i sie nie nadawalo..no to trzeba cos innego wymyslec..Dobra idziemy do jakiegos baru.Pieciu faecetow i ja....bo zadnej z dziewczynek nie mozna bylo skolowac wiecej:)Szukalismy baru,a z racji,ze ich w naszym miescie nie jest duzo,a za to mlodzierzy tak..tooo nie bylo nigdzie miejsc:) wiec z braku laku,wyladowalismy eksluzywnej restauracji,na piwko:P hehehehe:P co bylo niesamowicie smieszne:)poczym odalismy sie do baru cos przegrysc:) W pewnym momencie wszedl pewien chlopak,kolega pana A. zmieszal sie jak mnie zobaczyl,albo dlatego,ze to z nim wymienialam zlosliwe komentarze,albo zpowodu uczestniczenia w glupim pomysle pana A.-niech on tylko wroci,nie bedzie przebacz..

Poczym panowie poczuli nie odparta ochote przucac w lotki o kolejki..wiec znowu sie przenieslismy:)
W barze oprocz nas byla jeszcze jakas grupa,ale oni nie zwracali na nas uwage [tak mi sie wydawalo],a my na ich tym bardziej..saczylam piwko dyskutujac z Rafalem..a tamci uparcie nadal grali..podchodzac do stoliku na chwilczke:)W pewnym momencie skapnelismy sie,ze trzeba sie zmywac,bo beda zamykac..
Wychodzimy  z tamtad..nagle podchodzi dwoch kolesi..ty z tamtej grupy..I do nas,ze cos mamy do nich..O co w ogole chodzi..stanela pomiedzy nimi..jednego odepchnelam,powiedzialam,zeby sie nie wyglupiali,tylko szli sobie...Odeszli pare krokow...Nagle nie wiadomo,skad,jak wyskakuje,dwoch ich kolegow..z nienacka..Patrze..widze jak moj brat upada na ziemie,a zaraz obok Rafal...tamci sie zmywaja..tylko jeden jeszcze biegnie,zeby skopac mojego brata.Wtedy rzucam sie,oprzytomnialam,krzycze,okladam go piesciami..kolo nie wie co zrobic,czy mnie uderzyc czy nie,wacha sie..brutalnie odpycha na lawke..i ucieka..tam gdzie reszta pobiegla..

Patrze...moj brat,Rafcio sie podnosza..zakrwawieni....wpadalam w panike,szloch,krzyk...idziemy na pogotowie..moj brat ma nos polamany,mial juz kiedys raz i w dodatku byl nie nastawiany,a wiec teraz stal sie delikatniejszy..Kupiona woda mineralna...obmywaja sie....
W trakcie drogi dzwoni telefon..
Dzwonia napastniki....bo to byli 'swoi','swoj pobil swojego'....Przeprosiny,ze oni nie widzieli kogo bija,ze to w zlosci,zeby sie niegniewali..bo to nie tak...przepraszaja...tlumacza sie...i co ze mna??zebym szumu nie narobila,nie byla zla..bla bla..

teraz w tym miejscu urzyla bym na nich mnustwo wulgaryzmow!....

Nos do nastawienia....

W domu,szloch rodzicielki,panika.....
Troche zatajenie prawdy...

brat wyglada tragicznie,ale sie smieje z tego!!!!!!!!!

A ciuchy wszystkie we krwi...
moj nowa kurtka ..looooo..ale to jest nie wazne!

Ja chcialam powiedziec,ze uuuuuwwwwwieeelbiam swojego brat!!!!!!!i drugiego tez!

brakuje zapachu mandarynek i..smaku czakolady..slodkosci.....
Autor: kumcia
28 października 2005, 23:56

 

List..
Po roku..osoba,ktora nie doczekala sie odpisu z mojej strony,znow sie przypomniala..
Mowi,ze sie marwti,pamieta i teskni..
Bo przeciez na wiadomosc odemnie nigdy nie trzeba bylo dlugo czekac..
..jakos bliska droga na poczte zamienila sie w daleka..
Obiecalam poprawe,ze wiecej sie to nie powtorzy..

Esemes..
'..tesknie za Toba i naszymi rozmowami..'

Ja tez tesknie,za wszystkimi bliskimi mi ludzi z ktorymi z rozynych przyczyn kontakty zostaly ograniczone da minimalnych.. praca,szkola..

A kiedy juz mozemy sie spotkac,to cos sie zawsze naklada..
Jakis pech..

Brakuje mi naszych rozmow,wyglupow,wrzutow,wspolnego smiechu..
imprezowych szalenstw i roznych akcji..
Usciskow,piskow,wyznan milosci..
Brakuje mi tych ludzi..
Ich towarzystwa..

Powoduje to lekkie odczucie pustki i samotnosci..
...kazdy z nich posiada 'czastke mnie'..

Jeszcze nie przywyklam..

Oprocz tego to ogromna ilosc nauki..narazie jakos daje rade,raz lepiej raz gorzej..

+
zlosc na pana A. za glupote..
+
smsowanie z jego jakims dziwnym kolega:/
+
zdziwnienie,ze osoba z ktora blisko kiedys,dzisiaj dalej,nie rozumiem pewnych jej zachowan,na moje pytanie co do spaceru wspolnego,ochoczo bez zastananowienia,powiedziala tak!

Bez tytułu
Autor: kumcia
22 października 2005, 23:29

Bez zycia,przygnebiona..
Jak struta..
Ogolnie zniechcecona do wszystkiego..
Cialo bez duszy..

 

 

 

 

wszyscy znajomi na imprezach,ja tu,odmowilam..
zniszczylam panu A. wieczor,wyobrazenie o spedzonej nocy..ze zloscilam,rozczarowalam..
wystarcza mi wczorajsze ratowanie siebie,wkrecenie sie na brata c. polowinki..ale wczoraj tam porocz go to nikogo nie znam..a dzisiaj bym byla wsrod swoich...a najblisli to najlepsze lekarstwo..

Moze ja pojde poprostu spac..
Duch imprezowy ulecial,znikl...

 

moze to ostatnie wydarzenia i ta kobiecosc..moze


 

czwartek..
Autor: kumcia
20 października 2005, 21:46

Kocham takie czwartki,te ktore naleza do nas..babek!
Nasze rozmowy,chodzenie po sklepchac i sie opychanie slodyczami..
Kocham sie sie z nimi smiac i sie zawstydzac,kiedy pewne kwestie zostaja wrecz wykrzyczane na ulicy o ktorych wolalybysmy,zeby nikt nie wiedzial a tu sie okazuje,ze dziewczyna z naszej klasy wraz z chlopaki kroczy toz za nami,ze przed nami jest nasza nauczycielka i itp..
Kiedy poznaje ich ze stron,ktorych nie znalam..bezposrednosci..mnie takie pytania krempuja,nie umiem na nie odpowiedziec..a one tylko na to czekaja!Wiem,ze one moglyby to zrobic w prost...czego bym kiedys nawet nie przypuszczala..
One maja taka jakos dzikosc w sobie..ja jej nie ma:P;)hehe niech mi dadza spokoj:P;)
 Jak ja mowie im,ze jestem niesmiala..A one sie smieja i mi nie wierza...
Komentuja..'no napewno..przeciez Ty jestes taka kontaktowa,otwarta'..ale przeciez sa rozne dziedziny zycia,nie we wszystkim bywam taka..np. nie umiem rozmawiac ze starszymi osobami,nie liczac tych odemnie z rodziny..nigdy nie wiem o czym mam mowic....
A te dogryzki dzisiejsze urocze:P;)te sprzeczki o nasze gusta..slodko glupkowate..

A.:'usypalabym gorke  z tych lisci i sie wnich wytarzala..:D'

I nie zrozumienie pewnej osoby..to pomine...

 

 

To sa milsze chwile...
Nie wszytko zawsze jest tak kolorowe..
Przeciez to takie oderwanie...
Jutro pogrzeb....dzielnie stac,nie plakac[bo jak zaczne to nie przestane]trzymajac biala roze-na porzegnanie..tak ciezko na duszy,a jutro to spoteguje.....