Archiwum kwiecień 2009


Niby...
Autor: kumcia
19 kwietnia 2009, 17:28

 

Niby jestem świadoma.Bezsensu i nie tylko. Aczkolwiek coś powoduje, ze nie uciekam. W sumie to rozważam taką ewantualność. Lecz tkwie w nie mocy..;) I na ta chwile nie zamierzam podejmowac zadnego dzialania.
No bo my mamy rozne oczekiwania co do swojego zachowania.
Ja bym go wychowywala. A on by najcheteniej mnie usadzil na pupie, doslowienie, Wersja typu mu wszystko wolno,a mi nie. Odpada. Nie jestem wariatka.
I budzi sie we mnie zazdrosnica,choc niby to zawsze jego byla rola. No bo on tam,siam..a ja w zawieszeniu.Dupa blada. Potrzebuje rozrywki.Takiej osobistej.Bo swiateczna byla nijaka. Juz nie idealnie komponuje sie z jego znajomymi. Chyba cos sie we mnie zmienilo,a oni tacy jak zawsze. Gdby nie obecnosc P. to bym nie wiedziala co mam z soba zrobic. Wszakze pan A. to dusza towarzystwa. Na dokladke dziwne relacji ze wspolloktorka,dosc olewcze. Czekam,az wreszczcie powroci,zeby w koncu samoczynie pojawila sie 'normalnosc'. Bo moze jest,aczkolwiek ja sie czuje nie pewnie.Wnioskujac: rozmowa z P. na uboczu 'wyborowa',przyniosla ulge:P

Czasami lepiej jest zyc w nieswiadomosci,i nie koniecznie chce poznac calej prawdy o swej rodzinie,nie pozbawiajcie mnie tych zludzen dzieciecych.

 

zawirowanie.noz w placach.blizna
Autor: kumcia
06 kwietnia 2009, 15:11

I.

Jak to sie rzecze :' jak sobie nawazylam piwa to musze go wypic'. Choc rozwazam opcje wylania, po cichutu, i przypalania glupa, ze niby nic sie nie stalo :P;)

Opcja "z glupem" chyba mi najelepiej wychodzi w zyciu.
No bo.... spotkalam sie z panem A. Nie, nie, nie jecze z tego powodu. Bo sama do tego doprowadzilam. Bylam przygotowana do jakiejs wielekiej awantury, fochow, barku porozumienia, odwrotu. Tak jak to chyba zwykle bywalo. A tu nic z tych rzeczy. Spokojnie. W dodatku usilnie probowal,abym znalazla sie w jego raminach. A zem jest miekki herbartnik to sami wiecie. Oczywiscie maly wywiad przeprowadzilam.
Glowieni to chodzilo mi o moja wspollokatore. Bo reszta to mnie nie interesuju. Ale jak to z panem A. bywa nie przyznal sie do wszystkiego odrazu. W sumie to nie ma do czego-tak jakby.
Zawirowanie.
Gdyz. Ja & Moje Cipki doszlysmy do wnioskow,ze mojej wspollokatorce spodobal sie pan A.  Wiele rzeczy na to wskazuje. A pytac nie mam zamiaru. Glupio. Jeszcze dochodzi do tego ten imprezowy buziaczek,podobnierz nie pocalunek,i nic nie znaczacy. To zalezy dla kogo. Moze dla niego.
I nie wiem co mam myslec, co mam z tym zrobic. Powiedzialam,ze przemysle.
Sa dwa wyjscia,albo w jedna strone,albo w druga.
Ja poprostu nie chce obudzic sie z nozem w plecach,albo zeby mi dosypala czegos do herbaty..hehe.

A jak ja w pewien sposob skrzywdze??

II. Blizna bez zmienna. W dodatku dostalam wezwanie na komende w sprawie tego feralnego wypadku z juz nie moim/nie kochanym zwanym przez babcie bandyta.

 

Odkrywanie siebie..cz III
Autor: kumcia
03 kwietnia 2009, 15:14

 

Jak 'pies ogrodnika'.

(Kumci sie wszystko pomieszało, co jest czym, gdzie jej miejsce, którędy droga..a w szczególności w swym chceniu-nie chceniu)

W swej jakże pustej głowie..wyidealizowała sobie pana A. i go sprowokowała.
No i znowu..
Nie daje  żyć.Przypominam o sobie. Potrząsa światem, który chyba nareszcie zaczął być poukładany.

Ja nie mam prawa mu tego robić. Dobrze to wiem. Błędne koło. To dlaczego tak postępuje??????