Archiwum 19 kwietnia 2009


Niby...
Autor: kumcia
19 kwietnia 2009, 17:28

 

Niby jestem świadoma.Bezsensu i nie tylko. Aczkolwiek coś powoduje, ze nie uciekam. W sumie to rozważam taką ewantualność. Lecz tkwie w nie mocy..;) I na ta chwile nie zamierzam podejmowac zadnego dzialania.
No bo my mamy rozne oczekiwania co do swojego zachowania.
Ja bym go wychowywala. A on by najcheteniej mnie usadzil na pupie, doslowienie, Wersja typu mu wszystko wolno,a mi nie. Odpada. Nie jestem wariatka.
I budzi sie we mnie zazdrosnica,choc niby to zawsze jego byla rola. No bo on tam,siam..a ja w zawieszeniu.Dupa blada. Potrzebuje rozrywki.Takiej osobistej.Bo swiateczna byla nijaka. Juz nie idealnie komponuje sie z jego znajomymi. Chyba cos sie we mnie zmienilo,a oni tacy jak zawsze. Gdby nie obecnosc P. to bym nie wiedziala co mam z soba zrobic. Wszakze pan A. to dusza towarzystwa. Na dokladke dziwne relacji ze wspolloktorka,dosc olewcze. Czekam,az wreszczcie powroci,zeby w koncu samoczynie pojawila sie 'normalnosc'. Bo moze jest,aczkolwiek ja sie czuje nie pewnie.Wnioskujac: rozmowa z P. na uboczu 'wyborowa',przyniosla ulge:P

Czasami lepiej jest zyc w nieswiadomosci,i nie koniecznie chce poznac calej prawdy o swej rodzinie,nie pozbawiajcie mnie tych zludzen dzieciecych.