Archiwum sierpień 2009


***
Autor: kumcia
22 sierpnia 2009, 11:35

Bo mi brakuje takiej osoby, do której mogłabym zadzwonić w środku nocy, rzucić hasło i niech się dzieje wola nieba ;) Oczywiście do telefonu o później godziny nocnej należy podejść z przymrużeniem oka, bo sama należę do grona śpiochów .

 

Aczkolwiek.. mam już dość. Pisania, pisania esów, czekania, czekania na odpowiedź, niezdecydowania, namawiania. Wiecznie wychodzącej inicjatywy ode mnie. Wiem chcą kisnąć i grzybieć w czterech ścianach to powinnam im na to pozwolić.Ale co wtedy ze mną?

 

Odczuwalny bark M. Bo my w pewnych rzeczach/sprawach jesteśmy bardzo podobni. On był pomysłodawcą, a ja zbieraczką swojej ekipy, razem jednoczyliśmy siły :D
Ale chyba powinnam być przyzwyczajona do tego, że ludzie nie potrafią pogodzić miłości i "przyjaźni". Dokonują wyboru. I te zarzekania, iż ' na nas zawsze może liczyć, uwielbia' teraz nic nie znaczą. Zamienił rozumiejąca A. na nierozumiejącą I.- co oznacza koniec kumeplstwa. Samo życie, samo życie... I tak czasem sobie myślę czy kiedykolwiek ci ludzie sobie uświadomią, że coś stracili?za tęsknią? odczują brak?

 

Bo ja ciągle marze o przyjacielu. prawdziwym. W sumie samo to słowo powinno w sobie zawierać prawdziwość. Tu nie chodzi o bycie non stop przy mnie. Tylko o stałość, świadomość, że ktoś za dzień nie zapomnie.

 

A z panem A. jakoś 'kryzysujemy', raczej ja. Odległość działa na naszą niekorzyść-jak nigdy dotąd. Czuje jakbym go już 3 miesiące nie widziała. Wściekam się, jestem nie miła. I nie pewna tego co czuje. Masa wątpliwości.I świadomość, że po raz kolejny mogę go skrzywdzić.U niego brak jakiejkolwiek niepewności, gotowy, aby rozwiać nasz związek, z czasem wchodzić na wyższe poziomy.
W dodatku: przystojny blondynek z pracy. Nie to, że ja i on coś.. Nie,nie,nie! Po prostu  mnie polubił, czasem jak ma chwilkę to porozmawiamy. Sporadycznie. Ale tak sobie pomyślałam, czy jakby pojawił się jakiś osobnik, który wzbudził by  moje zainteresowanie to.. no wiecie. I wydaje mi się, że powinnam być przekonana, że na pewno nie, bo mam pana A. A ja nie mam pojęcia jak bym postąpiła i to jest najgorsze. Wydaje mi się, że tak nie powinno być.
Nie wiem, nie wiem.

 

...

Może bardziej pozytywnie:

Babska posiadówa-miodzio.
Przypomniałam sobie  jak to jest wyjść gdzieś ze współlokatorami. Ha!i nie ma to jak  rano się  pośmiać z ich nie mądrego po alkoholowego zachowania- uroczo:)
I miło jest odbierać esa od K.-koleżanki z pracy, co u mnie, i czy w końcu się pojawię w pracy, bo już tyle mnie nie widziała:)

 

...
Autor: kumcia
20 sierpnia 2009, 13:09

Małe sprostowanko:
* 'moralniaki' u mnie czasami wynikają, z sytuacji ,którymi większość ludzi by się nie przejęła, a ja.. wynika z tego, że lubię samą siebie dręczyć, np. upiciem się+słowotokiem+lekką niepamięcią :P przecież się zdarza no nie :)

Główna treść:

Miałam się podpisać rękami i nogami pod tym, iż przepisem na idealna córke jest: pojawianie się w domu żadko, na krótko, prawie,że dwa razy do roku.
Tak mnie nastroił pobył można rzec 1,5 tygodniowy w domu. Aż pierwszy raz w życiu chciałam wyjechać,uciec.
Usłyszałam od Rodzicielkie: przecież wiesz, że my się teraz nie dogadujemy.
Skąd taki wniosek?
Może z jej pretensji o: wieczorne zasuwanie  zasłonek, za zostawienie niedomkniętego serka w lodówce, za słowo 'oddzwoń' i itp. Pierdoły. Przecież teraz jest spokojnie, bez stresowo, to skąd ta czepliwość?

...i kiedy emocje opadły. Wszystko sobie poukładałam w główce. Powinnam byc bardziej wyrozumiałam. Bo przecież... doskonale wiem.. jestem świadoma. Chciałabym, aby moja mama była szczęsliwa, aczkolwiek nie posiadam mocy' cofania czasu'. A po tylu trudnych chwilach, doświadczeniach sama gorycz się w człowieku zbiera.

Część końcowa:

...

od co..
Autor: kumcia
11 sierpnia 2009, 15:27

Czy do 'spokoju'  nalezy dojrzeć? dorosnać?

A moze na niego apetyt rosnie z wiekiem?

A może to ja mam najzwyklej na świecie 'nasrane w grach'?

'spokój'-rozwazany nie w kategoriach szczęścia i nie szczęscia.

 

Brakuje mi odrobiny szaleństwa :P

Ja już wiem..wiem. Dawno głupot nie robiłam, moralniaków nie mam, także nie mam za co się wstydzić, ani nadczym ubolewać :) od co. a bo przecież dzień bez głupoty to dzień stracony, hehe :P

A przecież nuda mi nie doskwiera .

Aż sama bym sobie rzekła: ogarnij się Justyś, pora dorosnąć :D

Job :P
Autor: kumcia
06 sierpnia 2009, 08:41

 

Większość osób na pewno się zasatanawia 'czemu ja jeszcze tam pracuje'. O tuż..Potrzebowałam pracy tylko na dwa miesiące. Spotkałam się z dużym naciskiem ze strony Rodzicielki i brakiem zrozumienia, w dodatku była mała liczba ofert oraz moje studia zaoczne nie kończyły się jak w innych cywilizowanych uczelniach w czerwcu tylko w lipcu co stanowiło dodatkowe utrudnienie. A,że ta praca miała wyglądać zupełnie inaczej to już inna bajka. Pozostał mi tylko ten miesiąc i baj baj :D Stwierdziłam, że nie zamierzam się przejmować ciągle ruchomym grafikiem, co psuje plany wszelkie, albo brakiem mnie w nim co sie równa z bardzo mała wypłata. Bo ja mam peszka, dziewczyny pracuja, a ja nie. Cóż takie życie. Już nie licze na nic. Mogę pójść tam jeszcze 2 razy ,aby mieć na mieszkanie i po problemie. I niech mie w 'dupke' cmokną.

Jedyny pozytyw to, że poznałam kilka naprawde sympatycznych osób. Przy których spokojnie mogę 'obrzucić mięsem' tą firme, reszte zawisnych, cwaniackich ludzi. Ba! i co najważniejesze, w planach mamy wspólny wypadzić w ramach relaksu :P no!

Wczoraj: piwko,chipsy, ciatka- a żeby za szczupłym nie być!.