Najnowsze wpisy, strona 25


abc
Autor: kumcia
15 października 2008, 18:06

Historia opisana w poprzedniej notce zakonczyla sie "dobrze". Przy utracie własnej godności/honoru.Nie chce o tym juz wspominac. Wiem jedno jezeli ktos studiuje pedegogike obowiazkowo musi pojechac na kolonie.Podczas zadnej innej praktyki nie nabierze takiego doswiadczenie. Doslownie to wyglada tak jakby rzucic osobe nie umiejaca plywac na gleboka wode, albo podola,albo nie..moze komus tez sie dluzej zejsc z opanowaniem techniki tak,zeby bez problemowo utrzymac sie na wodzie. Ja sie sama podtopialam,w dodatku zamiast dostac jakies kolo,dostalam kole u nogi.Ale jestem....jedynie zycze lepszej kadry.Bo gdy jest pomocna dlon i wsparcie..to wszystko inaczej wyglada.

Zmuszona bylam odbyc jeszcze jedna praktyke...Bylam do niej zniechcecona,pewna negatywnych emocji.

..lecz to bylo cudowne doswiadczenie.Dodalo mi na nowo skrzydel. Uslyszalam tylko pozytywnych rzeczy na swoj temat. Hehe,ze beda ze mnie ludzi..A opnia z partyki cudna,o lepszej nie moglam marzyc. A najpiekniejsze co moze byc to : uznanie dzieci:) ten tekst nie ma oznaczac,ze bylam taka zajebista, dalam rade.Ktos w koncu docenil moje starania...Po ostanim przezyciu to byl poprostu powiew swierz(z)ego powietrza.

Z panem A. -nie ta droga.Nasze oczy patrza w przeciwne strony..moze gdby umial zapanowac nad swoimi emocjami. Nie moze byc tylko,zeby byc.Wiecie o co chodzi??wspolne wesele i.....nie dam sie zlamac z powodu sentymentu..czy jak nazwiecie to co czuje.

Bylam z M. na weselu..w rzeczy samym najdziwniejszym jak do tej pory.Wymienie jeden powod.
Lekkie zaklapotanie,zażenowanie..lekkie??nie wiem. Poprostu czulam sie lekko adorowana przez p.Mlodego..wiem jak to brzmi..Moze to moje wyolbrzymienie sytuacji..Bo przeciez na wlasnym slubie..do takiego brzydala  jak ja... hmmm moze to forma zartu..lub rozrywki z jego strony nie wiem.

Powiem tak...w trakcie wesela zaczelo sie od puszczania oczek.Z racji ze rozrywkowy osobnik uznalam to za ..hmm brak mi slow.Nic negatywnego,smiesznego..moze uwazal,ze sie nie odnajduje,moze wzbudzalam sympatie,nie znam pobudek..Odwzajemnialam:P  traktowalam to jako zabawe..Potem przerodzilo sie to w  wpatrywanie sie we mnie ..oczywiscie od czasu do czasu. Dlugie spojrzenia,bez skrepowania...Co mnie lekko zawstydzalo..no bo gdzie ja mialam sie patrzec??hee?? hehehe..
Potem jak gdzies szlam objecie w pasie.Zachecanie do sprobowania wina.. Moze to normalne,ale dla mnie trzymanie mnie caly czas podczas tej rozmowy w tali po tych spojrzeniach budzilo mieszane uczucia.. Podczas dawania prezentu..taka rozmowa,tylko ze mna,skad jestem,ze wydaje mu sie znana,ze musimy koniecznie zatanczyc z soba.Niby nic takiego..ale..no nie wiem.. Kiedy siedzialam przy stole.. zlapal mnie za ramiona,lekko,prawie ze nieodczuwalnie "masujac" przy kakrku..pytal sie czy sie dobrze bawie.Gdy siadl przy nas..uslyszalam,ze "zaluje,ze nie poznalismy sie wczesniej..wiesz przed tym wszystkim". Siedzialam jak zamurowana,nie wiedzialam co mam powiedziec,jak sie zachowac, i tylko mialam nadzieje,zeby inni nie przywiazali uwagi do tych slow.
Postanowilam,ze nie zatancze z nim..tak,ze wymiana..czy jest "obtancowanie" mlodej pary. Stwierdzilam,ze lepiej nie..leczy gdy wesele sie zblizalo ku koncowi..od 2  w nocy..Sama bylam proszona przez niego..to nie bylo nie wiadomo ile tancow..czasami kilka pod rzad. Moze,to wynikalo z tego,ze twierdzil,ze dobrze tancze....Gdy mialam zimne race,trzymal mi je 'mocniej",zeby sie zagrzaly...

To nie bylo tak,ze cale wesele...nie...to takie gesty sporadyczne.Nie byl nachalny...Uwazam,ze inni mogli nawet nie zwrocic na to uwagi..Ale dla mnie ..nawet opracie swoje twarzy o moje wlosy..Wzbudzalo zaklopotanie..nie wiedzialam co mam robic.Wydawalo sie,ze moj pratner tez zauwazly nie ktore gesty..ale nie mam pewnosci. I nie zamierzam tego tematu poruszac..bylo wesele..juz dawno po..Moze to moje urojenia:)

"Smutna twarz w dłoniach dziś ukryta..jak...
Autor: kumcia
01 września 2008, 11:24

Moglabym tu opisac jak bylo na splywie kajakowym,na PWoodstock( a bylam,bylam:). Ale nie...

Ta notka zostanie poswiecona innymu wydarzeniu. O tuz " Jak Justys odnalazla sie w roli wychowawcy kolonijnego".
Napewno nie moge napisac,ze bylo wspaniale.. Teraz gdy wspominam wszelkie przykre sytuacje, nerwy oddeszly wcien i wydaje mi sie,ze bylo calkiem, calkiem. Przeciez to moje urwisy zasypywalay mnie uscisakami,mi wyznala jedna dziewczynka,milosc, ja bylam pania J z miekkim sercem,a to mnie chcialy zabrac ze soba do domu,ja im kibicowalam podczas chrztu, i do mnie przybiegaly po kazdej zataczanej piosence z chlopcem :)... Ale nie moge wyprzec ze swojej swiadomosci faktu,ze kiedy tam bylam..odliczalam dni do odjazdu, chcialam do domu. I nie da sie pominac tego,ze odkad wrocilam to co noc mi sie sni ta kolonia- lecz nie pozytywnie. Chyba powinam zaczac sie bac o siebie.....

Nie moge powiedziec,ze to jest wina dzieci..Bo z takich, siakich rodzin. Bylo roznie, wszystkie do najgrzeczniejszych dzieci nie nalezaly. Ale przeciez..Jezeli masz to cos, podejscie- to przeciez poradzisz sobie. Lecz to dla mnie jako nowicjuszki stanowilo pewien problem. Pierwsze 2 dni to bylo (moze to dziwnie zabrzmiec,lecz na ta chwile nie moge znalesc innych slow) "przywolywaniem ich do porzadku". Co mi sie wydawalo dosc dziwne gdyz powinny byc oniesmielone nowa sytuacja, brakiem rodzicow, gdyz byly mlodziutkie/malutkie..Lecz nie..swawolka-im sie wlaczyla. Po tych dniach moje struny glosowe zostaly wyraznie nadwyrezone, zbyt wielka eksploatacja. Tak...wina nie mozna obciazyc moj brak doswiadczenia,lecz przez jego brak bylo mi ciezej, o wielu rzeczach nie mialam pojecia, tyle mialam tam na glowie. Czasami zapominalam o pewnych sprawach..Ale byl tam ogromny rygor.Wprowadzenie milionu zakazow stanowilo prablem zarazwono dla mnie jak i dla dzieci, czasem bzdurnych np.zakaz prania rzeczy innych niz bielizna.. jedzenia przez 9h w autobusie podczas podrozy, w ktorej byly tylko 3 przerwy.Jezeli ktos poszedl skorzystac z toalety to nie mial czasu juz na posilek..Ale to nie tak,ze te zakazy dotyczyly wszystkich.Nie,to tylko moja grupa i A. Dzieki Bogu,ze ona byla tam ze mna! A to wynikalo z tego,ze kierowniczka na kozlow ofiarnych wybrala sobie nas..tzn dokladnie tak mnie. Poprostu nie dazyla mnie sympatia choc nie wiem czym sobie na to zasluzylam.Od rana do wieczora przebywalam z dziecmy. I kiedy nie bylo calo-kolonijnych zabawa to ja wymyslalam swoim niuniom konkurs piosenki,czy z A. zabawy dla mlodszych na boisku. To my z nimi gralysmy w klasy,w sznura, babajage i itp. Inne opiekunki nic nie robily,albo daly dziewczynka sakanki i tyle. Ale one nie mialy z tego powodu zadnych problemow, ani pouczen, wykladow. Ja mialam non stop. Ja nie mowie,ze bylam tak genialna,ze nie wiem o co jej chodzi. Bo tak nie bylo..ale sie staralam z calych sil. Ale to do mnie przychodzila 7 razy dziennie z nowymi zalami i masa nowych zakazow. Az chlopcy A. powiedzieli, ze to jest jakis oboz,ze tu nic nie wolono. To juz nie od nas zalezalo. Stres,stres,stres..z czasem pojawila sie w nas gorycz..Nawet zdarzalo mi sie juz je przedrzezniac. A kiedy mimo prosb,tlumaczen,kar(bo byly..taka kolonia,ale nie drastyczne) robily znowu to samo to az mialysmy chec ..wrrrr... A to wszystko dlatego,ze jak to widziala p.k to my mialysmy problemy z tego powodu. W dodatku dostalam taka pomoc, ktora mi nic nie pomagala, prowadzila grupe ze sluchawkami od mp3 w uszach,na plazy sie opala, a na prosbe o popilnowanie dzieci odpowiedziala "bede pilnowala dzieci jak bede miala swoje", zamiast bawic sie z moja grupa,zebym miala chwile,zeby odsapnac..to szla ze swoja kolezanka i 3 opiekunki siedzialy z jedna grupa 8 osobowa. Raz doszlo miedzy nami do wymiany zdac, nie klotni..Bo posiedzienie z moimi dziewczynkami 5 min juz stanowilo dla niej wielki problem. I oczywiscie z racji,ze ona byla tam z mamusia (opiekunka). Ta cala sytuacja zostala przekrecona na nie moja niekorzysc..i dostalam nagane od kierwoniczki. W dodatku uslyszalam mase oszczerst na swoj temat. Teraz juz wiadomo czemu tak marzylam o powrocie do domu. W dodatku nie bylo wspolpracy miedzy kadra. Nawet dochodzilo do takich syctuacji ,ze inne wychowaczynie przychodzily do naszych maluchow pozwalaly im na wiele rzeczy,ktore byly zabronione,a my potem przez pewien czas nie moglysmy nad nimi zapanowac.

 

"Czasem są chwile, gdy problem jest w każdym kroku.
  W pięści ściskasz frustracje..Bezsilne łzy ci płyną z oczy "

- Odebralam dzienniczki praktyk. I nie myslalam,ze ona jest tak bezczelna osoba, bez skrupolow, bez serca i tak zawistna. Zarowno ja jak i A. mamy wystawiona tak negatywna opinie o swojej wspolpracy z dziecmi. Doslownie....

 

"Gdy z kolejnych łez atak przychodzi złości
O ścianę niszczysz pięści, miotasz się w bezsilności"

-Takich dokumetow nie moge zlozyc na zadnej z uczelni. Gdyz na jednej moze to nawet oznacz usuniecie z listy studentwo,a na drugiej nie zaliczenie praktyki,co sie wiaze z niezamknieciem roku i masa pieniedzy wyrzuconych w bloto. Nie piszcie mi tylko o pisaniu podan i itp teraz to juz za pozno. Zostalo mi 3 dni,aby znalesc rozwiazanie z tej sytuacji.

Poprostu: glowa-sciania,glowa sciana.

 

"Przecież życie to miał być przywilej, a tutaj takie chwile:
Znowu czujesz ostrze na gardle
I wyraźna przyszłość widziana w krzywym zwierciadle"

...
Autor: kumcia
24 czerwca 2008, 14:22

Torba juz spakowana,o dziwo prawie wszystko zabiore za jednym razem. Ale jakos dziwnie sie czuje...ze zostawiam swoich brudasow na 2 miesiace lub dluzej. Ze inna dziewczyna bedzie spala w moim lozku,trzymala w moich szafkach ciuchy..heheh. Wiem,ze to najlepsze rozwiazanie.Przeciez jade do domku,i nic nie bede robila,opale sie...Zastepstwo wakacyjne jest bardzo dobre-lecz i tak nie rozwiaze moich problemow finansowych.Straszne.

..ale.....nie trzeba sie lamac:) Wyzbyc chec wykupienia wszystkich fajnych ciuchow,oszczedzac i jeszcze raz oszczedzac, i sie uczyc zeby za poprawki nie zaplacic:)

Buzi.buzi

...
Autor: kumcia
03 czerwca 2008, 13:49

 

Tak spotkalismy sie. Spedzilismy razem 2 dni i polecial w swiac..
Wiekszosc uwaza,ze to do nikad nie prowadzi.Brak porozumienia. Ja tez jestem po czesci tego swiadoma(tzn patrze racjonalnie), zas on pragnie sprobowac. Uwaza,ze jak nie bede wierzyc,chciec,starac sie to tak bedzie. Ale ja juz nie uznuje kompromisow bynajmniej z jego osoba,albo jest moje albo wcale-tak na ta chwile.. Biedak sie nameczy. Nigdy by niepomyslal,ze role sie odwroca. Teraz to ja jestem ta zla;):P

..ale jak zwykle to pierdoly sa naszymi problemami.
Zeby nie bylo..to te 2 dni naprawde byly udane.

..Ja ta chamska,wulgarna i szybko sie denrewujaca- moje drugie oblicze;)

Chcicaz czasem mu sie zdarzy napisac wroce przez u (hehe;). To on ma swoje plany,marzenia, wie dokad zmierza. Juz teraz by mogl miec swoj domek derwniany z ogrodkiem,zone,dziecko..

Ja zas z dnia na dzien,bez planowo.Bo po co rozkminiac, jak tyle jeszcze lat studiowania przedemna.Daleko mi do kolejnej zmiany w swoim zyciu.

 

zapomnilam juz o czym chcialam jeszcze napisac.

"Moje serce jest pełne miłości,
Moje serce nie chowa urazy,
W swojej głowie zaprowadzam pokój."