Archiwum 26 maja 2010


ekhm
Autor: kumcia
26 maja 2010, 17:24

Wszystko na biegu.  Jak zwykle. Nie wierze już, że istnieje w tym kraju jakaś normalna uczelnia. Jeżeli tak to zazdroszcze studiowania. Chociaż dzieki temu swoje oblane tłuszczykiem cielsko wprowadzam w większy ruch oraz nadużywam wulgaryzmów. Kurwa- jedno słowo, a tyle wyraża.
 Walczę- bo nie chcę się bronić we wrześniu. Ja chcę teraz i już. A potem mieć spokój.
Strona interntowa tej uczelni to jedna wielka kupa- nie dostarcza ona studentą żadnych informacji. W dziekanacie raz mówią to raz mówią tamto. I wynika, że ta pr. wak. aktualna. Miało być tak pięknie opiekunka praktyk powiedziała, że zaliczy jeśli.....ale jednak kiedy przyszło jej zadecydować to jak zwykle się odwidziało. Także w najbliższym czasie muszę się zobaczyć z tą Suczą od k., żeby się wpisała w nowym dzieniczku. Aż mi się coś robi. Uraz  wciąż żywy. Aczkolwiek tak już jest, że nam z A. ciągle coś takiego się przydarza :D Śmiać się, czy płakać kto to wie. Jednym słowem ciekawie.

Odezwała się I. z grupy krętów&oszustów. Nie widziałyśmy się już półtora roku, choć tak blisko siebie mieszkamy. Spotkanie nowinkowo-wspominkowe. Efekt : rozeszłyśmy się w różne strone, lecz wszystkie tak samo podpite.

Juwenalia, juwenalia. W tym roku skromnie. Bo tylko na dwóch we dwie.
Coma - zakochałam się ah ten głos. W realu taki sam.


Zrobiłam coś straszne. Ale się nie przyznam co. Bo wstyd. I musze już nigdy więcej. Ogarnąć się.

Naprawde mi Jej szkoda. Tak szkoda. Wiem,że sama wybrala swoja droga. On jej swiatem, głównym światem. I wszystko w oparciu o niego.Zaś on 'hulaj duszo piekła nie ma'. Doprawia jej rogi co jakiś czas, statystycznie to chyba co poł roku. I większość osób się domyśla, druga część po prostu o tym wie. A ona nigdy się nie dowie, o ile sama nie wpadnie na jakiś trop. Bo nie ma kto jej tego powiedzieć. Tak bywa jak  odcinasz się od wszystkich starych znajomych. I w sporadycznych stytuacjach zachowujesz się ozięble.


Doszłam do wniosku, że Polacy nie są pzychylnie nastawionym naradem, aby pomóc. Na poczcie chciałam wysłać mamie kartkę. Ciut większą, ale mieszczącą się w wymiarach listu. Zamiast docenić gest, że ludzie dla swych mam. Usłyszałam " ludzie oszaleli, takie kartki, to jakiś żart, w workach one nam się nie pomieszczą". Dostałam odmowe wysłania, bo niby za duża. A rano takie kartki z tej poczty były wysyłane. W nerwach zamiast kazać im tę kartę zmierzyć przy mnie, poszłam kupiłam linijkę, zmierzyłam, sprawdziłam. I wróciłam ponownie informując,że pragnę wysłać ta karte, bo posiada odpowiednie wymiary, a jak Pani nie wierzy, o to linijka i proszę mierzyć. To wynik tego,że gonił mnie czas, bo miłała być wysłana przed pewną godziną, aby dzisiaj doszła.  Na koniec usłyszałam " że kartka napewno przyjdzie podarta lub pogięta, ale one za to nie odpowiadają". No mimo,że wysłałam przed godziną 0- to i tak nie doszła dzisiaj. Co za baby.

Miła niespodzianka przyjdzie jutro. Szkoda trochę.
A kartką taki słodziak, napewno wzruszy Rodzicielkę. O ile nie przyjdzie w strzępach.