Archiwum 12 kwietnia 2010


Bo nie i już... bo na to wszystko nie pozwalam!...
Autor: kumcia
12 kwietnia 2010, 23:12


Obudził się we mnie typ ' uciekiniera'.
Marzy mi się, "aby wsiąść do pociągu byle jakiego..."
Coś w sytulu reakcji obronnej. Bowiem jeżeli mogę tak to ująć w krwi mojej rodziny płynie masa pesymizmu. Ja wiem, jestem świadoma, że są ku temu powody.. ogromne. Lista jest długa.  I by się chciało powiedzieć " do cholery jak się tak ludzi doświadcza to chodziaż los powinnien zdrowie oszczędzić'.  Ale jest inaczej. Zresztą jak zawsze. A ja pragnę nieracjonalnie uciec. Bo nie mogę już słuchać, że ciężko przestawić się na myślenie pozytywne. Że to nie takie łatwe. Wiem...ale nie próbowanie  jest.................................
Nawet nie mogę znależć słowa na określenie czym jest. Bo jeżeli ja zaczne tak myśleć jak oni wyszyscy to wieku x lat ( dość młodym powiedzmy) zostanę obdarta ze wszystkich złudzeń, wszelkich nadzieji,że los się kiedykolwiek odmieni, i jakaś gwiazda się w końcu do nas uśmiechnie.

Ja nie dopoczuszczam do myśli, że..najgorszy scenariusz może znaleść urealnienie. Nie wyobrażam sobie życia bez nich, ani życia w strachu,że w każdej chwili mogę je stracić. Zbyt bardzo kocham. Nie będę konkretyzowała. Bo nie chcę, bo wierze, że to paskudztwo to tak naprawdę nic poważnego. I będziemy żyć długo i szczęśliwie i zasiadać co jakiś przy naszym jajowatym stole. Koniec i kropka!!!!