Archiwum 12 lipca 2009


"Maszkarella :P "
Autor: kumcia
12 lipca 2009, 15:10

I.

Ostatnio cierpie na brak prywatności 'netowej'. W dodatku dużym dla mnie utrudnieniem jest to, iż większości Waszych blogów nie da sie znaleść w wyszukiwarce, a już nie wspomne o zmieniających się hasłach. Nie wiem czy się czy sie tłumacze czy się żale.

II.

Pracuje- choć nie na takie warunki się zgadzałam, ale tak jest przy pośrednczących firmach. Dostosowuje się, co mi jest zupełnie nie na ręke. Ale się nie przejmuje, bo to praca tylko na wakacje, a z racji tego, że mnie zapewniano o jej ciągłości tzn od poniedziałku do piątku, a w rzeczywistości tak nie jes to może juz po miesiącu skończy sie moja pzrygoda z tą firmą, ponieważ wydzie na to ,że zamiast zarobić kokosy zarobie grosze,
Obserwuje tam różne zachowania ludzi. Zamiast solidarności i tworzenia zgranej ekipy. Jest tam wieczne obgadywanie, syczenie, warczenie. Wredność to podstawa u stałych pracowników, zarówno młodych jak i starych. My=wakacyjny skład trzymamy sztamę, świetnie się dogaduje z dziewczynami, i zawsze jadę tam z myślą, żeby na mojej zmianie był swój człowiek. hehe.
Ogólnie zabawnie, i nie przejmuje się ani trochę, to tylko mały epizod w moim życiu. :)
Tych ludzi największym problemem jest to, że każdy chce być szefem, porządzić to sobie mogą własnymi tyłkami jak są zwykłymi 'robolami'. Także zachowani u dziewczyny nie wiele starszej odemnie typy, że przychodzi zabrania coś robić jednej z nas, a na drugi dzień jak ma inne stanowisko to robi to samo to standard. :)

III.
Kończe przygode ze swymi studiami zaocznymi, sejsa jak przyszła niespodziewanie tak i odeszła. Bezboleśnie- najbardziej lajtowa sesja podczas mej kadencji studenckiej hehe.
Pozostało zamkąć spraw pracy lic. i obroni swoje dzieło. I żegnaj:)

IV.
Co do pana A. historia miała się powtórzyć.
Bo jak sobie pościele tak się wyśpię.
Aczkolwiek on trochę dojrzał tzn chyba jest w trakcie, po poważnej rozmowie zauważalna zmiana zachowania. Unika kłótni, w jego słowniku za królowało słowo rozumiem, u poszanowanie dla mojego odmiennego często zdania, kolidującego z jego poglądami. Można rzec, iż się stara. Aczkolwiek jeszcze należy zlikwidować:czasami dziwne wypytywanie się o pewne rzeczy jak dla mnie coś w stylu wywiadu, sprawdzania, no i, żeby ufał tak w stu procentach.. hehe.. W sumie też powinnam go zrozumieć, przecież odległość  ma też duży wpływ na całokształt, nasze relacje.
Ja nie wiem skąd u niego taka zabójcza pewność siebie, bynajmniej w stosunku do kobiet. Nie w stylu lovelasa, bo to nie ten typ, aczkolwiek.. no nie umiem opisać,  typu ,że z tą lub z tamtą.. on twierdzi, że wszelkie głupie jego żarty biore na poważnie. Ale ja nie wiem kiedy on już żartuje, a kiedy nie pod tym względem.
Irytujace, nie wiem czy to wynika,że ja tak nie mam, skrywam gdzieś kompleksy, i jak już to napewno urzekam chrakterem a nie wyglądem, hehe ;p i zawsze myśle, która by go chciała po za mną, ani wygładu, ani niezbyt mądry, i bez super fury, w dodatku skąpiec:P idealną partia na męża nie jest, w dodatku z ciężkim usposobieniem hehehehehe. To tak pół-żartem, pół-serio.
Mój grubcio. :P

V.
Ja nie wiem jak długo wytrzymam mieszkanie z tymi wariatami. Nagrali mnie jak obieram ziemniaki w pidzamie na nasz wspólny obiad, no co,że jest po 16- jeszcze rano ;) i powiedzieli,  że jestem ich kopciuchem i żebym cieniej kartoflaki obierała, bo marnuje :P

uh.