Archiwum 30 marca 2009


"Spadam..pomiędzy zdania, w niedorzeczności,...
Autor: kumcia
30 marca 2009, 13:00

 

I.
Zabijcie. Prosze. Za wszystko..

Los sobie ze mnie kpi. Czymże sobie zasłużyłam na taki obrót sprawy? przecież teraz jest mi to najmniej potrzebne. Uważam,że mu też. Wiem, posiadam wolną wole. Moge wybierać,decydować, zachować resztki godności. Opamiętać się.

...lecz we mnie jest tyle sprzeczności,że nie ogarniam. Nie ogarniam własnego życia.
Aś powiedziała : ja się szarpałam, a Ty... nawet nie wiem jak to określić.

Sama dalam się podpuścić, wkręcić,
Mam już dość tego,że nie potrafie zapanować nad własnymi emocjami. Przeciez ja wiem co jest sluszne.. czemu postępuje inaczej. Czemu???

Jestem świadomo, że pan A. i moja wspołloktora żyją w dobrych kontaktachm kumpelsko. Czy coś wiecej nie potrafie stwierdzic. W sumie to powinno mnie guzik obchodzic? lecz gdy spedzila z nim praktycznie caly dzien, a mi w oczy klamala,ze nie znam tego osobnika. Chodz dawala takie wskazowki iz nie trudno sie bylo domyslec. Tak,wiec sie zasatnawiam czy ja naprawde wygladam na jakas pol-inteligentna..czy chciala,zebym sie sama domyslila. Justyś zaopatrzona jest też w taka opcje jak "detektyw". I nie odpuszcza. Oznajmilam jej,ze wiem,ze to on. Sploszyla sie,lecz nie przyznala. Pan A. niby byl w szoku,ze to ukrywa,bo po co,nie ma powodu. Ale ja nie wiem co w tym wszystkim jest prawda, czy cos bylo ukartowane, ani intencji. Ja napedzilam sama siebie. Nie omieszkalam sie powstrzymac od zbednych komentarzy. Pan A. jest cwany. Doskonale wiedzial jak mnie podpuscic.  Moi znajomi twierdza, ze zazdrość przezemnie przemawia......
Bo tak too...nie chce, nie chce..lecz gdy docieraja do mnie strzepki informacji, ze moze niby on i ktos. To zaczyna mi sie mieszczac pod kopula. Zespol gra. Mysli mecza, serce wali, w burzuchu helikopter.
No i kiedy zaczynam wszystko sobie ukladac w glowie. Tlumaczyc. I wiem ze za dzien, dwa odpuszcze. To dzieje sie tak, ze nagle przychodzi on w odwiedziny. Niby do chlopakow po filmy.
I co?
Glupia atmosfera, omija mnie wzrokiem, nie podtrzymuje nawiazywanej przez mezczyzn mego domu rozmowy. Widac,ze lekko mu nie jest, skrepowany. Ale nie rozumiem po co sam doprowadzil do takiej sytuacji. Chcialam zamienic z nim kilka zdan. A tak... okazalo się,że moja wspołlokatorka kilka faktów opowiedziała mu z mojego życia. Dość dziwnie, niechetnie. Podczas wymienienia kilku zdan, bo rozmowa tego nazwac nie mozna, nawet na mnie nie patrzyl. Pozwolil odczuć zal,ktory ma do mnie. Nie wiem czy nie zlosc i uciekl.
I wtedy rozpadlam sie na milion malych kawalkow. Jak struta. Krotka wymiana esow. Koniec.
Dzisiaj tak pomyslalam,zeee....
Skoro ja swoja silna wole zapodzialam gdzies. To mam nadzieje,ze on obudzil ja w sobie, ze juz nie pragnie. A nawet jak to widzi bezsens tego.
Jakis wczorajszy es-zapodziany doszedl dzisiaj. Chcial sie dowiedziec, o co mi chodzi. Nie wydaje mi sie,zeby byl na tyle glupi,ze sie nie domysla. Bo juz kiedys tak bylo. Ze Justysi juz sie kiedys w ten sam sposob wszystko pomieszalo. Nie znam powodow dlaczego chcial,zebym sie przyznala. Moze dla samej satyswakcji.

Ja wciaz wierze w jego silna wole.

II.
A żeby nie bylo tylko o tym to z domowego zacisza.
Mężczyźni mego domu zrobili obiad. I rzekli do mnie :
"Obiad gotowy. Tylko machaj szybko widelcem to może barszcz Ci nie spierdoli"
Na język polski oznacza to, że nie ma wolnych łyżek. Po czym dodali :
" No nie.. zawsze możesz jeść chochlą.."

Spacerowo-głupawkowo( szczególnie zespołowo i gałkowo)

Atmosfera ze współloktorką: hmm.. ciezko nie rozmawiac z soba, gdy ciagle coś mówi do mnie, pyta, czyta coś z netu. Tylko zeby nawiazac kontakt.

Ps. pan A. jeszcze bardziej smakowicie wygląda niż kiedyś. Tak obietywnie patrząc.