Archiwum 05 lutego 2007


...
Autor: kumcia
05 lutego 2007, 21:39

..sobota...
Co tu duzo pisac...zaczelo sie od piwkowania,wspomnien,pokladania sie ze smiechu..z naszej glupoty,i wszelkich wpadek..i roznosci...gromki smiech rozchodzil sie po mieszkaniu,2h przerwa na kimniecie,piwko,flaszka...poprawienie fryzury i w droge...lokal ladny,nowe znajomosci...iii dojscie do wniosku z A. ze nasi faceci to ciacha..nie,nie dla mnie mezczyzna w cwelkach,dzinsach i wkasanej koszuli.tacy dominowali..a w takim lokalu znalazylsmy sie bo tam miala urodziny kumpela,kumpeli..mala wpinka poszla:) ale nawet fajnie bylo:) nie ma jak dobra muzyka,piwo z sokiem...i "wyginam cialo smialo" ;):P

Nad ranem,problem ze wsatniem....i okazuje sie..ze pasozyt M.(nie ten od tulenia przed monitorem)pozwolil bez skrupolow wypil  nasza wodke i sok...nawet sie nie spytal,nawet nie wytlumaczyl nic,a kiedy po powrocie mu to powiedzialysmy,ze tak sie nie robic,odpowiedzial,zebysmy zamilky i nie ma zamiru nas sluchac..to oznaczalo WOJNE!!.byl zdziewczyna..Zaczelam ja...zaczelo sie od braku kultury..zkonczylo sie na jbanym brudasie,szmacie.scierwie..(gdyz odezwal sie nie tak do mojej wspollokatorki)..zagotowala wode na herbate dla swojej pani..to my ja wykorzystalysmy,wszystkie kubki byly czyste,wszytskie wsadzilysmy do zlewu w wode z plynem..niech sobie umyje!..ja sie nie dozywalam,dziewczyny go wziely w obroty...
...Wredoty moje...a smiech znowu rozbrzmiewal..

"pizda sie urodzisz kanarkiem nie zdechniesz"-modrasci Harrego
"na ch..ci gnoj jak ty pola nie masz"

aaaa i I. pow. mi ze....czasem wstydzi sie mnie gdyz czasami Kumcie lapie glupawka.zaczyna sie smiac,nie moze sie uspokoic,nikt nie wie z czego..potem cos nie wyraznego wbrzdaka..nikt nie zrozumie..a potem w koncu wydusi z siebie..co jej sie ubzduralo...tak samo bylo na uczelni..przez 6h udalo mi sei dobyc 2 wpisy..hehe:) i mi siadla psycha, B i G. patrzyli sie na mnie jak na wariatke..no cuz:P;) ale milo tak pozatym sie nam rozmawialo..

Po dzisiejszym dniu w pracy pozostal nie smak....powinnam lubic to co robie?wtedy praca by stala sie przyjemna...a jak u Jedrka napisalam,nie umiem sie okreslic...gdyz moje szefostwo czasami sprawia,ze nienawidze..i zachamowali chec mojego rozwoju..robie bo musze,machinalnie,bez pasji w polowie...