Archiwum 22 listopada 2003


ja chce...
Autor: kumcia
22 listopada 2003, 22:36

Juz  2 raz pisze ta notke.Juz sie pocilam rano i  jak na zlosc sie nie zapisala.No a ja jak wiadomo nie skopiowalam...Jej tyle rayz mi sie to zdazalo i nadal popelniam ten sam blad..uh

Wczoraj:

Ostatnia godzina lekcyja..do konca zostalo 16 min.W klasie nawet cicho..sor pyta.Siedzialam sobie jak niby nic.Nagle nie wiem z czego zaczelam sie smiac.Zaczelam i nie moglam skonczyc..Cala sie trzeslam,probowala uspokoic,zaslaniam twazr ksiazka..Nie potrafilam sie opanowac.Wszyscy sie dziwnie na mnie patrzyli...dziewczyny pytaly z czego sie smieje.Staralam im sie wytlumaczyc..Nie mogly zrozumiec co mowie...To tym bardziej mnie smieszylo..az lzy poplynely po moich policzkach..ze smiechu.Brzuch mnie bolal..i tak nie moglam sie uspokoic.Napad smiechu mialam.Kiedy ostani raz taki??hmmmmm ponad miesiac temu.Fajne to uczucie.I zostalysmy(jaa i moje kolezanki ) ukarane.Czemu one??tzn za co one?Chyba ,zebym mi bylo razniej.P sie napoczatku wkurzyla.Nie dziwe bo mamy sie nauczyc 2 dluuuugich tekstow na pamiec.Damy rade..Damy?? nie bardzo bedzie mi sie chcialo...ja musze jeszcze o czyms napisac.Uh  Po lekcjach nie bylo innaczej..gadalysmy glupoty i sie smialysmy.Czasem reszta nie wiedziala o co chodzi.Chlopaki grali w zoche.Mialysmy do nich dolaczyc,lecz stwierdzilysmy,ze nie ebdziemy sobie robic obciachu.Poszlysmy do sklepu po cos do jedzenia..Padlo na prazynki.. czemu je??booo byla to duuuuuuuza paczka.Nie zbyt smaczna ale jadlysmy...Glod doskwieral...Potem pic nam sie chcialo .Poszlysmy z nowu do sklepu .I byl tam stroj sw.Mikolaja.A mowi,niech ktoras sie w niego ubierze. No to ja..czemu nie. zalozylam spodnie,kurteczke,maske mikolaja (waty sie najdalam).YYyy spodnie mi spadaly,nie moj rozmiar...Z brechtu nie wyrabialysmy...Ludzia tez sie podobalo..Niestety ochraniarzowi nie!! A. pomogla mi sie rozebrac i opuscilysmy super market!  I powiem wam,ze ja chce taki stroj..Do twarzy mi w czerwonym!!

Dzisiaj:

Z A. pojechalysmy do K i reszty..Usciskalam ja jak niby nic...Nic sie nie stalo,nie poklucilysmy sie ani nic...lecz nie widujemy sie juz tak czesto,nie dzwonimy do siebie...Wiele sie w naszym zyciu zmienilo,ale to nie znaczy ,ze ta przyjazn umarla.Oslabla??nie zupelnie..dlugo by pisac.Teraz bylo innaczej niz wykle czyli normalnie..ale to wszystko ,ze nie uprzedzilysmy,ze przyjedziemy.Nie ktorzy nie mogli byc,inny zmeczni..nie ktorzy nie mieli za duzo czasu.Najwazniejsze ,ze  sie spotkalismy.Pozniej wrocily wspomnienia tych pieknych wspolnych chwil.Musze tak jeszcze raz jak najszybciej pojechac...lecz wczesniej zadzwonic.Chce sie przekonac czy wszyscy nadla jestesmy tak zgrani?porfimy sie nadal swietnie bawic? I tak odp znam ----> :)  od 3 lat jestesmy przyjaciolmi...i oby jak naj dluzej! A milosc to dziwne uczucie..zaskakujace..Chociaz K i J los platal rozne figle..i jakos nie moga byc z soba!nie jest im pisane??To od 3 lat nadal cos do siebie czuja..Za razem piekne i smutne..heh dluga historia ..Koniec notki :)..uh