26 kwietnia 2003, 19:47
....Nie liczy sie ile jeszcze czasu mi zostalo..liczy sie obecna chwila..liczy sie to co teraz i to co tu...prawdziwe a nie wyrwane ze snu..Ta sama chwila sie nie powtarza jak data z kalendarza,dlatego robie to co uwazam za sluszne..i choc konsekwencje tego bywaja rozne..niczego nie zaluje...Nie wyszlo cos mowie trudno ,ale nie pocieszam sie tym ze jutro bedzie lepej.bo tego naprawde nie wiem i niemoge byc pewna co mi zgutuje los .....a czy moge byc pewno jego??..moje serducho powino dac mi odpowiedz na to pytanie..ale ono miliczy..lub ja tak go slucham.....chciala bym odwiac od siebie wszelka niepewnosc..lecz ona nie chce mnie zostawic w spokuje...ale jednak ryzkuje..najwyzej sie spaze..rana sie w koncu kiedys zagonji...
A tak po zaztym to wszystko ok...przyjechal moj kolega na przeposnke z woja..milo bedzie pogadac :) Pozdrawiam