12 lipca 2004, 14:10
Nie napisalam,ze chce byc facetem..Ze chce przejsc na ich strone.Nigdy w zyciu!!:) Tylko,ze powinam byc..to byl taki maly zarcik..a wynika on z tego,ze jestem inna! Nie wazne.Zostawmy ten temat:)
Wczoraj ide z P. ..nie spodziewalysmy sie niczego nadzwyczajnego.W koncu niedziela.A tu trisz..Nagle zatrzymal sie samochod..Patrzymy Robert,Pawel i Chinczyk..Mowia wsiadajcie..Mala przejzdzka??czemu nie!!:) Pojechalismy nad staw.Jak ja dawno tam nie bylam..Gadalismy,smialismy sie..Spontan..Potem mowia,ze jest ognisko..Uuuuuu :) ale pierw chcialysmy wpasc do domu..po kas,bluze.Nieee pozwolili nam! No to pojechalysmy :) Dalej tego ogniska nie mogli zrobic..Tyle sie naszlysmy przez te trawy.Ognisko : ogolnie-ujdzie w tlumie,wedlug mnie i P-my mialysmy dobre humory wiec sie dobrze bawilysmy.Poprostu caly czas sie smialysmy:) A powrot musila byc pieszy..Nie mial kto nas odwiesc..Wiecie jak fajnie bylo biec przez te trawy??tak jakos z lekkoscia.Myslalam,ze juz nas nikt nie bedzie odprowadzal..My juz zaczelysmy isc..A tamci stali i sie naradzali..No,ale poszli ci co z nimi przyjechalysmy i jeszcze taki Robert..Szybko sie szlo..Ja z P. to juz ze wszystkiego sie smialysmy..Chlopaki z czasem coraz mniej mowili..no oprocz Chinczyka..Z tego to sie nabijalysmy, w ogole ze wszystkich,rowniez siebie nawzajem..to byly takie zarciki..Aa zapomniala bym napisac,ze jaki lovelas jeste z Chinczyka :P hoho..hahaha...Nie moglam! Jak doszlismy na tory..tam sobie siadlismy wygodnie. I przesiedzielismy godzine..My to jak wiadomo caly czas 'nadawalysmy' i sie smialysmy..Szkoda,ze tylko my sie smialysmy..Tak aopropo nas to bardzo latwo rozsmieszyc..Zapewnie pomysleli :"pierdolniete"..hahaha :P Za malo z nami przebywaja ;)..
*Tomek i Krzysiek..co zdziwieni,ze sie pojawilysmy??eh chlopaki..."dupy" dalisci i to ostro..A powiedzieli : na nas zawsze mozecie liczyc..tzn T. powiedzial..Chyba za duzo od nich wymagamy??no nic ...
* podsumowujac: zajebiscie bylo :P
:)