Najwyższa pora, czas. Dalej, do przodu.


Autor: kumcia
12 listopada 2009, 13:49

Uciekam-gonie..
Zapieram się- miękne..
I tak bez zmiennie od jakiegoś czasu. Historia lubi się powtarzać.
Wydaję mi się, iż z wiekiem spokój się  wkrada się w me życie. Aczkolwiek to jest spowodowane zmianami bardziej chyba wynikającymi z usposobienia mojego otoczenia :) Także zamierzam popracować nad swym związkiem, tak. Bo wymagać każdy potrafi. A trzeba działać. Bo my nie ustanie prowadzimy nieświadomie/świadomie jakąś walkę pt.:" czyje będzie na wierzchy". A nie na tym to polega.
Jest dobrze,ale może być zawsze lepiej.

I rozumiem, iż Moja rodzicielka i Aś mają racje. Nigdy się nie przestaje tęsknić, myśleć.Nie zapomina się. Bo jak można zapomnieć o bliskich. Za kilka, kilkanaście lat na pewno się spotkamy. I najgorsze jest bycie " w faktów niewoli, wiecznym memento mori".

I głośna rozmowa prowadzona w metrze. Dwóch kobiet, wnioskuje matki i córki. Niby rzekła, że ona złudzeń się już pozbyła.
Z mojej obserwacji :może i tak. Ale ma żal. I chciałaby było,aby było inaczej.

I uważam,że tak samo jest ze mną i P. Choć od tylu lat już nie utrzymujemy kontaktu, ale nie w całkowitym odcięciu. Powiązania znajomych, i portale 'ze zdjęciami'.
Tak, taka prawda. Pan A. ją ma,ja to wiem. Aczkolwiek to nie ja postanowiłam się odciąć, i usłyszałam " mi koleżanek nie brakuje". Próbowałam. Jeszcze na początku.. czasem zaproponowałam spotkanie. Dobrze.. wybrała inną drogę. Ale czy to powód, aby na każdym kroku udowadniać jakie ma się teraz cudowne życie. I odcinać się do granic możliwości? Bo choć spotykamy się okolicznościowo, sporadycznie to powinnyśmy usiąść i potrafić porozmawiać. Od tak, co u nas. Zaś jak jest? na odwrót. Dopóki nie wyjdę z inicjatywy nie usłyszę żadnego słowa skierowanego w swoją stronę. Zostanę pominięta podczas przywitania i itp. Żałosne.
..wydaje mi się, że po prostu pewni  ludzie tak mają. I ja nie zamierzam się produkować, do szczęścia nie jest mi potrzebne. I po co mi obłuda i zakłamanie w życiu. A po przypadkowym spotkaniu na cmentarzu nie smak. Nazwała bym jej zachowanie, dość wyrafinowane.." Udawanie,że nie widzę, aczkolwiek luknę jak wygląda czy się przywita". Wybacz, w swoje głupie gierki mnie nie wciągniesz, olałam.
I ja postanowiłam być ponad to. I choć tyle minęło. Dopiero wiem,że zaczynam ten rozdział zamykać. Nawet nie jestem ciekawa już co u niej.

Dalej do przodu. Aby tonąć w pozytywach..

* Imprezka,jak i oblewanie obrony Aś-udane :) Tany,tany tany..

29 listopada 2009
Czasem po prostu trzeba odpuścić. Tak jest lepiej. Nie da się chcieć i starać za kogoś... Podziwiam, że miałaś aż tyle cierpliwości. Ja zniechęcam się znacznie szybciej.
13 listopada 2009
to świadczy tylko o jej kulturze osobistej a nawet jej braku. trzeba też umieć słuchać nie tylko mówić a tym bardziej chwalić się "na lewo i prawo". Dobra decyzja Kumcia. Też miałam takie koleżanki, zapewne każda przechodziła przez coś takiego. Pewien znajomości się kończą na ich miejsce przychodzą nowe - tak już ten świat zbudowany. Niektórych nie ma sensu kontynuować. Byle do przodu, z godnością. Trzeba patrzeć co jest dobre dla nas, a nie czy coś się komuś podoba czy nie
12 listopada 2009
Ja bym olała taką "koleżankę". I to już dawno. Nie warta jest Twojego zachodu.

Dodaj komentarz