czemu??bo nie ma dzemu!!a czemu nie ma dzemu??bo...


Autor: kumcia
14 maja 2005, 14:59

Tak jak powiedzialam wczoraj panu A...kiedys cierpliwosc sie konczy....
Moja??tak wygasla..bo ile mozna?ile za niedlugo bedzie 9 miesciecy...moze razem to malo...ale bycia cierpliwym,czekania,walczenia,zakopywania slow,ktore dotykaly...w tym przypadku to duzo...!!

"Nie chcę już o ciebie walczyć
Chyba już mi sił nie starczy "

Prosze..nic nie mowcie..ja wiem co pisze...

Wczoraj on mial przyjechac..

Nie dosc,ze czekalam jak glupia...kazdy gdzies szedl..aa ja czekalam-bo nie powiedzial o ktorej przyjedzie..
A jak sie zjawil to po 1,5 godzinie powiedzial,ze musi jechac..i nie chcial powiedziec gdzie..wiedzialam,ze jak nie mowi..i tak mi sie przyglada..tzn,ze do jakies panienki..tak ksiazke oddac...Mowi,ze jutro przyjedzie...ze cos tam..Zlosc spotengowala..bo ja czekalam,a teraz co??nikogo nie mam..i ja zmuszona bylabym pojsc do domu siedziec bo pan A. ma taki kaprys..

"jak tak mial wygladac ten dzien to po co w ogole sie umawiales...to nie mozesz zostac..aa jutro do niej pojechac?"
pffffffffff...

Zostal...moze  z laski na ucieche??ja laski nie potrzebuje...

Juz byla pozniejsza godzina...siedzielismy u mnie...i caly czas mu dogryzalam...
"to najwyzej przestaniesz sie ze mna spotykac..ot co"
Zrobil oczy....przyglada sie mi..
-'wiecej tak nie mow..ty sie zastanow co mowisz..to nie bylo mile..bo jeszcze wezme to do siebie'
'a czemu nie moge mowic??'
-'bo ja ci tak mowie'
Tak prosze panstwa..to wyjasnienie pana A.

I tak nie przestalam dogryzac....
..ale potem bylo milo..rozmawialismy..lezelismy milczac czasem...tak jakos....
Poruszane glebsze i plytsze tematy...Wspominlismy..mlodsze czasy..
I tego czego nie lubie..nasze potrzeby...
-my w przeciwnych kierunkach zmierzamy...ja to nie wiem..
Mu o cos innego chodzi..mi o cos innego....
Nie rozumiesz???
'ja musze wiedziec,ze jak dzisiaj jestem ja...a jutro by byla inna..to by byla duza roznica...ze cos znacze'
'ze jak by ktos powiedzial ci Justyna to naprawde swietna dziewczyna..to ty bys nie odp..jak Iwona o Kozim../moze byc/ tylko 'wiem' '
'ze jak bym zniknela to byloby Ci smutno...'

I nie moglismy sie dogadac..ja mu przeciez nie kazde siebie kochac...wystarczy mi,ze mu zalezy na mnie..bardziej niz na innych...
..odebral to jak ja bym mu cos narzucala....Ze moze to lepiej jak bysmy......haha..uuuuuh!!
'to patrz jak bysmy dzisiaj sie rozstali..nie bylo by ci przykro??'
-'byloby..ale ja nie mam 4 lat...mimo smutku trzeba by bylo zyc dalej..a ci?'
'tez by bylo...ale tez bym zyla dalej..'
-'no widzisz'

-'to co ja mam robic??co mam mowic'
'nic..to samo..z czasem..nie mozesz nic na przymus..'

'ja nie chce znaczyc tyle co zwykla twoja jakas koleznaka'
-'znaczysz wiecej...'

-'co dalej?'
'nie wiem..to wyjdzie z czasm,w praniu'

-'nie moglbym...'
'kazdy ma swoja przeszlosc...kazdy...i mowie ci jedno nigdy sie o nia nie pytaj..tzn o zwiazki'

'gorsze jest jak ktos bardzo kochal...to jest gorsze...o tym slyszec..oglodac zdjecia..'
-'masz racje'

-'aa ty to najwiecej wiesz'
'myslisz,ze nie wiem..wiem wiecej niz ci sie wydaje...czasem wystarczy tylko popatrzec na zdjecia-one czasem potrafia powiedziec duzo'

'nie mowmy o tym..tyle razu stralam sie omiajc ten temat,nie mowmy' [bo go boli to jeszcze..mimo ze minal rok..mimo,ze ma mnie...ale uraz pozostaje...bo jak to jest kiedy ty kochasz calym soba...aa ktos przestaje ciebie...i odchodzi dla kogos innego??nawet nie chce myslec]

'kiedys spytales sie mnie..czy jak bym miala przypadek taki jak twoja siostra.to czy bym wybaczyla??'
'nie wybaczylabym..tego bym nie wybaczyla..dla kogos to nic..dla mnie wiele'
-'ja tez bym nie wybaczyl'
[chlopak odszedl od niej na tydzien..do innej..wrocil prosil,przepraszal..wybaczyla..No po tyg... zobaczyl,ze mu z tamta nie jest tak dobrze??nie wybaczylabym]

Bo we wszystkim jest granica.....

'no to powiedz mi czemu sie ze mna widujesz...moze dlatego,ze.....?'
-'wprost to ujelas..'
'ujelam to,zeby bylo wszystko janse..wiec czemu?'
-'jakbym powiedzial to i tak nie wierzysz..a ty czemu?'
'ja sie ciebie pierwsza spytalam?'
-'no powiedz czemu ty?'
'bo cie lubie..nawet bardziej..niz lubie..tzn bardzo lubie...wiem,ze jakbys zniknal to byloby mi smutno..ze jestes wazny..znaczysz........'
-'ja tez dla tego'
'haha ale ja to powiedzialam...':P
-'bo gbym ja powiedzial.to bys nie uwierzyla'
[uwierzyla bym...teraz nie bardzo]

"Ale nie chce znowu szukać śladu prawdy pośród kłamstw"

bo ja teraz nie wiem co jest prawda a co klamstwem.....nie wiem....

Przytaczalam jego slowa...dziwil sie,ze w ogole cos takiego mowi...ze zapewnie cos musialam przekrecic..nie..powiedzialam slowo w slowo...tylko jak je wypowiadalam..wlozylam w je swoje uczucia...
Wiedzial,ze brutalne.......

P."bo oni czasem mowia..to co nie mysla..i w dodatku zawsze kiedy chca nam udowodnic..ze sa niezalezni,ze cos"

Alee za duzo tych slow....

Kilka razy wstawal..mowi,ze jedzie..i dodatku robil to wtedy..kiedy cos go ukulo..kiedy oboje wyszlibysmy z niewidomymi...by bylo 'co dalej'...Nie puszczalam..
Lezelismy przytuleni..rozmawialismy juz na inne tematy..wielka dyskusja..o Polsce..jej histori..o tragedniach tego swiata....Az mi sie przypomnialy te nasze wczesniejsze dyskusje....o zyciu wszystkim..pierwsza impreza....polowa w twoich ramionach.....rozmowa..i tak nie chciales wtedy pojechac odwiesc ta Agnieszke..wtedy bardziej czulam,ze chcesz....ze to lubisz...albo ja wtedy kazdy tak gadal..ta Marta tak cie swirowala....aa ja siedzialam tak nic nie mowiac wsciekla.pierw go wnerwilam..ale potem jak szlam do domu..poszedles za mna..rozmawiales..tlumaczyles..i to pytanie 'moge sie pozegnac?' haha...wtedy wiedzialam,ze jednach...albo siedzmy w grupie..chodz sie przejdziemy po parku..tak opowiadales mowiles..trzymales w ramionach na mostku...albo kiedy nie chciales mnie pusci z ramion..aa juz Fog trabil..darl sie,ze jedzie..a ty nadl nie i nie.......To bylo cudowne....
'jestem..bo chce tu z toba byc'
A nie jestem gdzie indziej na imprezie '..no ja rozumiem..wolales tam isc i koniec' 'ale ci przeciez tlumaczylem czemu tam poszedlem..nadal do ciebie nie dociecra'..ja wiem,ze to prawda..ale wiem,ze to co ja mysle to tez...

..albo jak spalismy razem po tej 18....i na drugi dzien..czy kiedys mowiles..'snilo mi sie,ze spalas przy mnie,ze trzymalem cie w ramionach'..i tak slodko to mowil.....a ja' mi tez sie to samo snilo'...albo 5 rano...padla snieg..poprawil..wloski..zalozyl kapturek..przytulil,zeby nie bylo zimno i poszlismy....ah:)

..ale 'ja to najchetniej bym cie schrupal'..
'musimy tu czesciej przychodzil..fajnie sie z toba tu bawie..wes jeszcze raz..jeszcze raz!!no'...
albo 'chodz do mnie'..jego ramiona,sloce,las,spiew patkow...hahaha:)

'wole patrzec jak ty marzysz..'

hahaha..albo 'I love you..' haha:P;)

"Nie chcę patrzeć, jak znów coś chrzanisz.
(...)
Twojej głupiej gadki. "
[ tak w ogole pamietam jak ta piosenke na Ewli 18..spiewal z Piotrkiem..on jedna linike i ja druga..tak do siebie...haha swietnie]

czemu teraz moje  rzesy sa zroszone lzami??czemu??

14 maja 2005
takie wspomnienia są najpiękniejsze.. ALe też potrafią czasem bardzo dobić..
14 maja 2005
Tulę Cię. Miłość to równowaga między braniem i dawaniem. Tak ja postrzegam. Cierpliwa, łaskawa, nie zazdrości...Powiadają, że kochać drugiego człowieka na trwałe to odnajdywać w nim cząstkę Bogą, Kreatora, Stwórcy, jego wielkość. Bez względu na wady. Ale obustronnie. Nie wiem czy to co piszę ma jakikolwiek sens. Zapewne dobrze wiesz, czy pytanie: a co jeżeli nie będziemy spotykać się-zadasz mu jeszcze czy nie...Nie płacz
fury
14 maja 2005
Dokładnie! szczęście! ciągle przeplatane smutkiem i łzami :()
kasia ef
14 maja 2005
nie wiem co napisać... tulę bardzo mocno :******
maaarti
14 maja 2005
uff! na reszcie koniec ;p nie, ze mi sie zle czytalo czy cos, ale wiesz ;p cala natura chuopof... raz jest swietnie, a zaraz wszystko sie psuje! oni chyba sami nie wiedza czego chca! a jak Ci zalezy to walcz i nie pozwol, by odwiedzal inne laski! bedzie gut ;)
14 maja 2005
Bo widzisz... ona jest taka sama. Ja już wiele razy pytałem dlaczego nie możemy być razem, a ona odpowiadała, że teraz jest ok. Potem pytała co chcę zmienić i odpowiadała tak samo. Dosłownie tak wszystko spłycała, że aż szok. Tak mi przykro było, myślałem, że nie potrafi kochać, a ona po prostu miała mnie gdzieś. Czasem było pięknie, a jak poruszałem ten temat, to zawsze było: myślałam, że już zamknęliśmy ten temat.. bla bla bla. Kto zamknął ten zamknął. Po prostu... dochodzę teraz do różnych wniosków- nie kochała mnie. I cierpliwość się kończy, to fakt.
Wierzę w pozytywne rozstrzygnięcie (pozytywne...)
14 maja 2005
kurde,ja nie rozumiem tego faceta! ale mam nadzieję,że w końcu znikną wszelkie niepewności.
**ev_la**
14 maja 2005
ojjj.. smutna historia ;(( ale myślę,że dzięki tobie było mu dużo,dużo łatwiej pogodzić się z tym co się stało!! Nie wyleczyłaś Go do końca, ale dałaś mu tak wiele,że powinien Cię za to ubóstwiać ;)) Jesteś wielka!! ;D
pozdroowki :*
Kumcia
14 maja 2005
To nie tak...bo sa piekne chwile i gorsze...i one sie przeplataja..Tylko to co my stworzylismy to bylo trudniejsze...zranione serce..nie chcace sie wiazac..wolace sie bawic nic na stale..i dziewczyna ktora chce wiare przywrocic..Kazd na swoj sposob sie broni nie chybne sciagania na ziemnie...wiesz bo to zalezy na jakiego chlopaka trafisz:) zycze Ci,zeby byl pewny,ze Ciebie chce i sie nie bal:)
14 maja 2005
Przewijam i przewijam do konca notki, zeby skomentowac, a tu konca nie widac :P
Ehhh... nie oge sie pogodzic z tym czemu ja nie mam chlopa! Na jednym blogu czytam u Pushme, ze jest cudownie u niej i wtedy tak bardzo, bardzo pragne go miec! A u Ciebie to az mi sie odechciewa tego chlopa! :-/ Bo widze i te dobre i te zle strony tego wszystkiego...
Czemu oni tacy sa? Czy wszystkie samce tak maja? Ehhh....
Bedzie dopshe bejbe! :*****
[piona]!!!!!!! :]
14 maja 2005
Nie płacz, Justyś. Są wzloty i upadki. Może w tym przypadku właśnie tak jest? Może jeszcze wszystko będzie lepiej? Trzymaj się, kotku:*

Dodaj komentarz