Bez tytułu


Autor: kumcia
12 maja 2007, 19:37

 

Pierwszy raz od dluzszego czasu moge w spokoju i obaw napisac note:)

...

Zawsze staralam sie doceniac to co mam,a jak juz to w miare szybko oswoic/pogodzic z nowa sytuacja,znalesc jakies pozytywy,czerpac radosc z kazdego promienia slonca,podmuchu wiatr,a jak bylo zle to nie lamac sie i przec do przodu,przeciez kiedys musi byc lepiej??czyz nie prawda??

Dobrze nie spelnilo sie to o czym marzylam,moje zycie sie skomplikowalo,wyniklo z tego kilka mniej milych sytuacji,pozostalo za mna wiele nie dokczonych spraw,i brak czasu na ich zrealizowanie i zamkniecie,a potem z usmiechem wypicie piwka,ze juz bez ciazacego bagazu...ale teraz nie moge sobie pozwolic na to i wszystko stoi w martwym punkcie i w dodatku oprocz tego, to nie tylko ja wlozylam w to wysilek ale tez ktos inny...i ktos czeka...
Dobrze,stram sie o tym nie myslec,naprawde nie mam kiedy,w dodatku okupuje teraz nie swoje miasto a nie moge sobie pozwolic na dluzszy powrot..
Nie marudze,nie jecze..nie wiem co dalej zrobic..twkie..
Na wszystko przyjdzie pora zalo(u)zmy :D

Poprostu inna droga potoczylo sie moje zycie,i splotlo z innymi osobami...
Ale...ale...zeby oskubywac mnie "zresztek" co mi zostalo..to sobie wypraszam..Czy to jest jakas proba??cos zrobilam??
Czego Kumcia najabrdziej sie boi??smaotnosci,opuszczenia,ze zacznie mowic sama do siebie;P:)..
Dziwnie nie znac sie z kims,z ktorym bylo zwjazane pol twojego zycia,odwrot plecami,wykruszenia,garstka..

Pozywty,pozytywy,pozytywy...

....

Byl okres,ze stan swojego organizmu doprowadzilam do ruiny tzn wycienczenia totalnego..
Bylam bez sil i checi..po 2tyg spania po 10h doprowadzilam sie do ladu i skladu,lekka "wegetacja":P;)
Obiecalam sobie,ze nigdy wiecej,koniec imprezowania jak na drugi dzien praca:)nigdy!

Ale jezeli wszyscy wyjezdzaja [cholera jak zawsze ja wracam to oni zostaja,ja zostaje to oni jada]..to zeby zabalowac trzeba zlamac ta zasade..oj tam
poczekalam az A. wroci z pracy...jak zwykle Kumcia w pierdolach nie umie podjac decyzji..ten czy tamten pasek..kiedys A. mnie za to zabije..ale to mi sie tylko czasem zdarza...takie "ciotowate" zachowanie:)
Pojechalysmy,smiech buziaki,usciski..
Chyba nie ma takiej osoby co by O. nie lubila...jak mozna nie lubic osoby,ktora akceptuje siebie choc nie jest doskonala,dobrze sie czuje w swojej skorze,nic nie ukrywa,smieje,wyglupie,glosno spiewa,skacze..i wyrwa facetow:)
Troche lokal nie w moim stylu..ale to nie problem:)
Piwko,zabwa..
..a potem akcja I.......myslalam,ze ja potem udusze wlasnymi dlonmi,z premedytacja..Niby rozstali sie z moim bratem,ale ciagle wydzwaniala do niego,zeby podbil,jeczala,trula,wiec sie pojawil..z jednego lokalu do drugiego w nocy szedl lekko wstawiony,w krutkim rekawku...Myslalam,ze beda sie bawic razem..gdyz po co bylo go tu sciagac??a co ona zrobila,zaczela sie bawic z jakims "osobnikiem plci przydkiej",ciachem to on nie byl,jakby chowac za ludzmi,zeby nie widzial,glupio sie pytac czy sie w kurwil...a jak wychodzilismy pytania typu "a czemu idziecie","nie mozecie sie bawic"..mogla sobie darowac...
No  I. Ty "barani flaku" jakby to rzekl M. ile Ty masz lat??takie szczeniackie zachowanie to w podstwowce??i nie do tej osoby....Chciala ze mna gadac..oczywiscie ja ,z A. bylam wsciekla za cos tak beszczelnego..powiedzialam,zeby sobie darowala,"owy osobnik plci brzydkiej" uslyszal za dramo odemnie kilka slow..No co..hehe musialam odreagowac:) a nie chcialam  jej zjezdzac,boo..blabla bla(nie chce mi sie tlumaczy)..ona wie co ja o tym mysle,i nawte w rozmowie tel. to powiedzial..bynajmniej o tyle,ze jej glupio i ma moralnika..obciachu jak nic...

A my zrobilismy przenosiny do innego lokalu...:) a spacer przez park byl extra,smiech nie cichl..
aaa w tym lokalu zupelnie inaczej,lepiej...fajna muza,duzo ludzi,pelno facetow,i nie ktorzy nawet,nawet:)...wyglupy,smiech,piwko,zabawa:) hheehehe..murzynki nas podrywali..tylko moj mnie olal jak z nim po angielsku nie chcialam rozmawiac..slabo wladam,po co sobie wstyd robic:)
Nowi ludzie,spodnie przyklejace sie do ud,tyla.D. nianka,ostraszajacy panow:) on tak zawsze..nic siostrze nie moze sie stac i jej kolezanka,ktore sa z nia:) wiec kto mu sie nie podobal..to musial odejsc:)
Rozmowa z Ab..calkiem sympatyczy chlopak..i da sie pogadac nawet,oczywiscie jak nie jest w swojej grupie,bo tamci i ich mniemanie...osz...
Pwrot we 2..heheh idz za mna napewno dojdziemy..i co wyladowalysmy nie tam gdzie trzeba,ale dotarlysmy:)

i spanie na trolla ..heheh:)

A. chce dzisiaj powtorki z rozrywki:)
sie zobaczy...narazie siedzei ruszam sie w rytm muzyki, i sobie podspiewuje:) tzn teraz moge bo jak jest reszta to mi karza milczec..wiecie falszuje:) i klaskac tez w rytm nie umiem:) taka Kumcia jest udana:)

KONIEC

24 maja 2007
Czasami ludzie, którzy znają się latami dochodzą do wniosku, że tak naprawdę wcale siebie nie znają.. i dlatego są rozwody... Kocham imprezy! zwlaszcza takie jak Ty opisalas:D przygoda goni przygode, po prostu TO JEST ZYCIE...
22 maja 2007
do nastepnego razu! ;) ale swoja droga niezle mozna sie wykonczyc po takim ciaglym imprezowaniu
zmieniona...
20 maja 2007
:) widzę, że strasznie dużo się u Ciebie zmieniło z jedej strony, a z drugiej to ta sama kochana Kumcia:) 3m sie ciepło. afery towarzyskie nadają smaku późniejszym wspomnieniom! cmokas!
BanShee
14 maja 2007
na dwa razy musiałam czytac :) jestes bardzo udana :D
13 maja 2007
a ja normalnie dalam rade po imprezie wstac o 7;30 :D oj tak i bosko sie czuje ;p haha
cici
13 maja 2007
popieram xyz :]
13 maja 2007
a ja własnie zdycham w pracy po imprezie... nigdy wiecej takich sytuacji? no no! tak sie tylko mowi :p
poza_czasem
12 maja 2007
Jedni ludzie przychodzą, inni odchodzą...jeszcze inni zostają na zawsze a takiej samotności chyba boi się każdy, choć są wyjątki - niektórym z tym dobrze. P.S. Nie powiem, przemilczę o co z kapelą chodzi ;]
12 maja 2007
Kumciuś, bo ja Cię to normalnie lubię :-) Acha i nie myśl, że tylko Ty z dawnymi ludźmi nie umiesz się dogadać. Wiem jak boli czasem.

Dodaj komentarz